Moim zdaniem Roy daje się za łatwo manipulować jak na "króla oszustów". Po pierwsze nie sprawdza czy Angela to naprawdę jego córka.Nawet nie spotyka się ze swoją byłą żoną żeby choć na chwilę porozmwiać o swojej córce. Po drugie nie zadał sobie prostego pytania jakim cudem Frecheete dopadł go na parkingu , skoro jego wspólnik odprowadił go do samych bramek na lotnisku. Przecież "ofiara" mogłaby się zorientować w oszustwie najwyżej już będąc w samolocie. I po trzecie - Roy wraca do pokoju po postrzeleniu Frecheetego a jego już nie ma na kanapie ,a przecież przed chwilą był umierający , za to ma jeszcze siły żeby wstać przyczaić się mocnym uderzeniem ogłuszyć Roya ( dlaczego go nie zastrzelił ?).
Biorąc pod uwagę bystrść umysłu genialnego oszusta jakim jest Roy, powinna mu się jednak zapalić czerwona lampka.
Ale i tak film mi się bardzo spodobał ......a..a może zostałem naciągnięty??? ;)
Ci fałszywi federalni mówili, że staruch leży przed jego domem martwy i że jego córka zostawiła odciski palców na broni. Ten jego wspólnik napisał, że przeprasza go za ten cios, czy jakoś tak.