Spodobało mi się właśnie, że okazało się, że ona nie jest jego córką i że jego wspólnik wsadził go na konia, bo wreszcie zaczęło coś się dziać, bo cały film tak naprawdę był nudnawy. Spodziewałam się, że on potraktuje ich w taki sam sposób, jak nie jeszcze lepiej, a tu spotkali się, "przepraszam" i wszystko ok. Przecież każdego by krew zalewała, by nawet wybuchł gniewem, a tu nic. Bardzo sztuczne.

Co prawda, wielu z nas zareagowałoby inaczej i dla każdego jest to zrozumiałe a wręcz niezrozumiałe jego zachowanie i reakcja. Pod uwagę należy także wziąć to, że był on wcześniej w ogóle innym człowiekiem. Był zamknięty w sobie, odosobniony i zajmujący się praktycznie pracą, która była dla niego taka ucieczka od problemów a jednocześnie sposobem na kasę, której praktycznie i tak nie wydawał a jedynie zbierał na nieznany cel. Dodatkowo głównym punktem było jego zachowanie a raczej zaburzenia psychiczne, które ukazywały się po przez tiki, wstręt, nadmierną czystość i tak dalej.

Widać było, że przy obecności jego podstawionej córki, cały jego świat się zmieniał a wraz z nim, on. Cała akcja była trochę naciągnięta, wyszła zbyt doskonale ale jego zachowanie można zrozumieć jeśli się spojrzy na to jakim człowiekiem był na początku filmu a jak skończył w jego końcówce - Znalazł legalna pracę wśród ludzi i zerwały z przeszłością. Odważył się zagadać kobiete ze sklepu i wraz z nią oczekiwali na dziecko, co oznacza, że dzięki temu był gotowy na nowy związek i rozpoczecie normalnego, nowego życia.

Główny bohater zmienił swoje poglądy, wartości i cele. Chyba takiego wstrząsu potrzebował a dostał go w dużej dawce. Oni nie zniszczyli mu życia, oni wspólnie zabrali mu życie, które było jego klątwa i jednocześnie wirusem, który go powolnie zabijal. Po całej sytuacji dopiero powrócił do świata żywych i zaczął żyć jak normalny człowiek. Co stracił podczas wielkiego wkretu? Na pewno wiele nerwów, zaufania i pieniędzy ale zyskał o wiele więcej - życie.

Jestem właśnie po filmie, pisze z telefonu więc przepraszam za błędy. Chciałem jedynie wytłumaczyć tego sens.

Wiesz, masz rację. W ogóle tego aspektu nie wzięłam pod uwagę. Dziękuję bardzo za zwrócenie uwagi i za bardzo dobre wyjaśnienie :D.

To raczej na byłego wspólnika powinien być wściekły, że go tak oskubał. Podstawiona córka była dla niego lekcją konsekwencji, ponieważ do tej pory żadnych nie ponosił. Żył sobie z kantowania ludzi i nikt nie powiedział mu nic złego. Z drugiej strony pewnie czuł swoistą dumę, że tak dobrze wyszkolił dziewczynę w swoim fachu. Pozostaje dla mnie tajemnicą skąd ten jego "kumpel" wiedział o jego oszczędnościach, że zaczął ten cały przekręt. Jeśli Roy sam mu się pochwalił to jednak nie był tak sprytny za jakiego chciał uchodzić.