Dzisiaj skończyłam czytać książkę, zaraz potem włączyłam film i się zawiodłam. Książka jest świetna, ale niestety film został zrobiony bardzo pobieżnie. Wydarzenia z filmu prawie w ogóle nie pokrywają się z akcją w książce, sceny są pomieszane.W pralni, Roy był z Frankiem. Facet, z którym robili interes na lotnisku, był na samym początku książki, całkiem szybko słuch o nim zaginął.To od Saifa sprawy zaczęły się komplikować, to z nim jest związana późniejsza akcja w książce - w filmie nikt taki nie występuje. Zapewne gdybym nie przeczytała wcześniej książki "Naciągacze", moje wrażenia po obejrzeniu filmu byłyby lepsze. I muszę przyznać jeszcze jedno - bardzo spodobała mi się tutaj gra Nicolasa Cage'a. :)
Film nie musi pokrywać się w 100% z książką. Z tego co wiem, Kubrick w Lśnieniu naniósł bardzo wiele zmian, a nie przeszkodziło to filmowi w odniesieniu sukcesu. Poza tym, tutaj oceniasz film, nie książkę, to całkowicie różne od siebie dziedziny sztuki.
A co do gry - Rockwell był lepszy, ale Cage i Lohman też bardzo dobrze sobie poradzili.
Ale może zauważyłeś,że film został nakręcony na podstawie książki? Gdybym o tym nie wiedziala, to bym nigdy nie połączyła tych dwóch historii - z książki i filmu, w jedność.
Tak to jest z filmami na podstawie książek, że często będą się różnić. Żeby film w pełni oddawał książkę, musiałby trwać chyba z 10 godzin :) Nie oceniaj pod względem tego, czy film jest wierny książce.
A Ty przeczytałeś w ogóle książkę? Film nie różni się jakimiś tam szczegółami, ale całą fabułą.
Nie czytałem książki, ba filmu też nie oglądałem, ale wiem, że obydwu dzieł nie powinno się porównywać. Ot, adaptacje mogą być wierne lub luźne i z tym się trzeba pogodzić. Sama ocena filmu też nie powinna uwzględniać wierności względem książki bo to krzywdzące- szczególnie, że autorzy książek mają większe pole do popisu- właśnie przez owo operowanie większym nakładem czasu ;)