Szczególnie Benicio Del Toro fajnie zagrał. Moja ulubiona scena to końcówka jak mówi do niej chyba "come on..." jeśli dobrze pamiętam. Musze też przyznać że ma ciekawą barwę głosu:D:D:D oraz jest podobny do mojego kolegi z klasy i zawsze mówie do niego Benicio i się nie złośći...on to lubi:P