1. Naga Sharone Stone - naprawdę imponująca.
2. Napięcie seksualne, którego w takim wymiarze nie ma nawet w najlepszym porno. Od początku czuje się, że ktoś kogoś porządnie przeleci, i że trup będzie się ścielił równie często. Takich ostrych scen erotycznych (np. Nick i Beth przy fotelu) się nie robi obecnie, bo mogą "urazić publikę". Brawo za odwagę:D
8/10
To sa ostre sceny? łeee tam :D właśnie na odwrót! Teraz są bardziej odważne :) aczkolwiek ten film to oczywiście klasyk i jeden z przełomowych jeśli o te sprawy chodzi.
aaa i świetne to określenie :D lepiej bym tego nie ujęła. od początku czuć napięcie i że ktoś kogoś ostro zerżnie haha :D dokładnie
Oj, przepraszam, że uraziłam Panią specjalistkę;) Ja byłam całkiem nieźle zaskoczona tym, jak to zostało przedstawione. Obecnie pokazuje się dużo ciała, kamera zazwyczaj wolno sunie. A tutaj wszystko było takie...dosłowne i mocne. Mnie się tam podobało :D
"To sa ostre sceny? łeee tam :D właśnie na odwrót! Teraz są bardziej odważne :)"
Z pewnością dziś są odważniejsze, wystarczy wspomnieć o takiej "Intymności", gdzie seks oralny został pokazany niezwykle naturalistycznie. Ale w takim razie, rodzi się pytanie, czy jest jeszcze w kinie miejsce na subtelną erotykę? Czy może raczej, wszystko musi zostać pokazane w najmniejszych detalach? Czy można pokazać na ekranie seks w ekstremalnie realistyczny sposób i stworzyć przy tym wartościowe dzieło? Bo gdy tak spoglądam na te odważne sceny erotyczne z ostatnich lat, to przychodzi mi do głowy taka myśl, że jeszcze trochę, a nie będzie czego pokazać.