O te śmiałe sceny? No ok, w swoim czasie był to skandal obyczajowy. Szkoda tylko, że nie poszedł on w parze z naprawdę dobrym, tylko zaledwie "niezłym" kinem. Jak na thriller nie ma po prostu atmosfery, niewystarczająco trzyma w napięciu. Jedyne wyróżniające się czynniki to niezła muzyka Goldsmitha (choć miejscami zbyt pretensjonalna) i - przyznaję - wyróżniająca się kreacja Stone (i tak bardziej podobała mi się Jeanne Tripplehorn ;)). Ale i tak nie widzę przesłanek do określenia filmu "dobrym". 6/10 najwyżej.