film chyba zrobiony tylko po to by nakręcić kultową scenę przesłuchania. Podobała mi się też scena w deszczu jak Catherine boso wychodzi z samochodu. I tyle plusów. Jakiś pomysł na film był ale wykonanie mnie rozczarowało. Bardziej tajemnicze od Catherine są Roxy, Hazel a nawet Beth w pewnym momencie zaczyna intrygować. Catherine tylko denerwuje swoim półuśmieszkiem i głupimi tekstami. Jej postać jest przerysowana, nieprawdziwa, nieautentyczna a Stone nie ma wiele do zagrania. Wątki poboczne (Hazel, Roxy, śmierć turystów, śmierć rodziców Catherine, zabójstwo profesora wiele lat wcześniej) tylko odciągają uwagę a nie wnoszą nic nowego do filmu ani do charakterystyki postaci. Detektyw Currant tylko udaje że prowadzi śledztwo, nawet nie próbuje dociec co się stało, jakie były motywy. Pozdnaje np. Roxy, ta mówi że Catherine nie zabiła Bossa. Ja bym się zapytała skąd ta pewność, skąd zna Catherine, jaka Catherine jest itp. To chyba praca detektywa - zbierać informacje, nawet mało ważne mogą gdzieś prowadzić. Wiedząc że na uniwerku było morderstwo od razu bym szukała kogoś kto znał Catherine, np. zapytałabym Beth z kim Catherine wtedy mieszkała itp. Brak momentów grozy czy chociaż lekkiego dreszczyku. Za to seksu pod dostatkiem ale on nie uratował filmu.
Wolałabym by postać Catherine miała w sobie więcej z roli Stone w Specjaliście, wtedy czymś zaskoczyła