Bez dwóch zdań to najbardziej popierniczony film, jaki widziałem. Dawka psychologii jest w nim
sporo ponad 100% i ustanowiła rekord, który nie został pobity przez następne 7 lat i trochę.
Wyjątkowo oryginalny, polecam każdemu znudzonemu współczesną filmową kaszarą :)
Być może powinienem uzasadnić mój wybór oceny... chodzi mi o to, że widziałem sporo filmów z kategorii piernikowej,
ale w większości był to po prostu chaotyczny bezład, wnoszący w moją psychikę tyle, co złodziej do muzeum. Natomiast
Nagi Lunch, w całym swoim popierniczeniu miał pewien klucz i zainspirował mnie, pozwalając postrzegać go pozytywniej
niż np. filmy Davida Lyncha, czy Nicolasa Windinga Refna
Tak czy siak... film popierniczony:) Wiele filmów widziałem o podobnej tematyce, jednak bardziej zrozumiałych dla przeciętnego widza. W tym filmie jest za dużo abstrakcji i metafory.... ciężko się go ogląda. Po dłuższym czasie wydaje się poprostu głupi.
Znacie coś podobnego ? Czy mi sie wydaje czy ten film jest kompletnie oderwany od rzeczywistości ale jednocześnie jak można by niektóre sytuacje interpolować do siebie to żadna terapia nie da tyle co konkluzja po niektórych kawałkach ? Też cięższego filmu nie widziałem. Ciekawe czy po 4 razie go skumam lub w ogóle nadejdzie taki raz.
ale fajnie - normalne opisy, zawsze sie bałem czytać komentarzy, tylko dodać swój wywód bez czytania, dobrze trafiłem
Videodrome chyba jeszcze bardziej "Czy mi sie wydaje czy ten film jest kompletnie oderwany od rzeczywistości ale jednocześnie jak można by niektóre sytuacje interpolować do siebie to żadna terapia nie da tyle co konkluzja po niektórych kawałkach ?"
Trzy razy próbowałem ten film oglądnąć, ale nie dałem rady. Lubię większość filmów Davida Cronenberga, kilka z nich jest rewelacyjnych, większość - w mojej ocenie - bardzo dobra, ale "Nagiego lunchu" nie oceniam, bo nie dałem rady przez film przebrnąć. Właściwie zmuszałem się, bo bardzo chciałem zobaczyć całość, ale męczyłem się okrutnie i dziś - czwarte podejście - uznałem, że ten film nie jest dla mnie. Fw wykazał, że 87% w moim guście.... .
A co w tym niezwykłego ze tu dałem 1 a tu 7? Dwa różne gatunki filmów. To subiektywne oceny.
Jak tu dajesz 1, a tam 7 to masz odwrotne myślenie... No coments, żal mi takich ludzi.
Sęk w tym, że jak widzę, większość odbiera ten obraz humorystycznie, być może przez groteskę wynikającą trochę ze scenariusza, trochę z możliwości kina lat 90. Kiedy jest na wskroś smutny, przykry, nawet tutejsze recenzje spłycają go do zbioru narkotycznych halucynacji, a furorę robią anegdoty. "Gadająca dupa" to oczywisty prztyczek w stronę konformizmu. Obraz sugeruje, że żeby mieć coś poruszającego do powiedzenia, tu napisania, trzeba coś przeżyć i przedstawią niekończącą się podróż artysty w cierpieniu. Sceny uzależnienia sprowadzają je do poziomu wstydu podobnego do wynikającego z skrajnie intymnych sytuacji i można by tak jeszcze długo zamiast napisać "nie zrozumiałeś", tylko ludzie, którzy obruszają się na taki komentarz widząc w nim tylko chęć wywyższenia się i tak tego nie przeczytają :)