Nagi lunch

Naked Lunch
1991
7,2 18 tys. ocen
7,2 10 1 17533
7,6 27 krytyków
Nagi lunch
powrót do forum filmu Nagi lunch

Nieprzyjemny

ocenił(a) film na 3

Cały film to jakby nie patrzeć ostry, wulgarny i irracjonalny miks scen i motywów niespecjalnie wynikających z siebie. Można się w tym doszukiwać głębszego sensu, metafory procesu twórczego... Dla mnie to był wzorcowy przypadek przerosty formy nad treścią i prowokowania dla samej prowokacji. Nie czuję się po filmie pełniejszy czy mądrzejszy, a i samego seansu nie będę z lubością wspominać. Przypowieść o gadającej dupie była chyba najbardziej wartościowa z całej tej plątaniny dialogów i zdarzeń. Generalnie nie polecam.

Pjotrus

aż ciśnie się na usta przytoczyć końcowe slowa z Gombrowicza z "Ferdydurke" ...

ocenił(a) film na 3
xippon

Można, oczywiście. Niewiele to zmieni, ale można. Wyrosłem już dawno z okresu, kiedy uważałem się za nieomylnego albo kiedy wściekałem się, że cały świat się ze mną nie zgadza. Teraz po prostu zostawiam odcisk swojej łapki przy filmach, które obejrzałem, i na chłodno przyjmuję reakcje.

Mam świadomość, że wiele osób z wielkim entuzjazmem "Naked Lunch" obejrzało i szanuję ich zdanie. Po prostu się z nim nie zgadzam :)

ocenił(a) film na 9
Pjotrus

"Można się w tym doszukiwać głębszego sensu, metafory procesu twórczego"

Głębszego sensu nie odnajdziesz, bo podążasz nie tymi ścieżkami co trzeba. Stawiasz na logikę i racjonalizm, film zaś jest opowieścią o rzeczach na wskroś przeciwnych. W schizofrenicznych wizjach ekscentrycznego pisarza nie ma bowiem miejsca na zdrowy rozsądek. Dla mnie film jest po prostu wicinkiem z życia pewnego genialnego dziwaka. Jest metaforą bez logicznego sensu i przesłania. Skoro tobie to nie odpowiada, to zapewne Davida Lyncha też nie trawisz... Pozwolę sobie zatem na odrobinę zuchwałości i powiem, że dostrzegoam u ciebie pewien rodzaj stagnacji. Ustaliłeś sobie niegdyś pewien zbiór norm, wdg których oceniasz czy film jest dobry, czy zły i jedną z nich jest właśnie racjonalizm, czy też logika. Kino ekscentryczne zaś jest dla ludzi o umysłach otwartych. Co prawda relatywizm jest sztuką trudną, łatwo się zagubić, zatracić, ale mimo to, warto czasami zaryzykować.

ocenił(a) film na 3
jrr

Z jednym w istocie trafiłeś - za nowszymi filmami Lyncha nie przepadam. Natomiast wniosek odn. stagnacji jest już nieco zbyt daleko posunięty. Stagnacja oznacza zastój, całkowity brak rozwoju. Jeśli miałaby być ona wynikiem posiadania jakiegokolwiek punktu odniesienia, czy "zbioru norm", jak to nazwałeś - to wszyscy stoimy w miejscu. Tak Twoje uznanie dla tego typu filmów jak moje niechętne reakcje na nie są w równym stopniu efektem nasze punktu widzenia na określone rzeczy. A czy oceniam film według niego? Nie. Oceniam film na podstawie przyjemności, jaką seans mi dał i wrażenia, jakie po sobie zostawił. Nie stosuję skomplikowanych algorytmów porównywania z żadnym zbiorem. Co do ostatnich dwóch zdań... Oceniasz otwartość mojego umysłu na podstawie mojej reakcji na jeden film i na podstawie tej oceny wpadasz w dydaktyczny ton. Niezbyt to fair w stosunku do mojej osoby, nie sądzisz?

ocenił(a) film na 9
Pjotrus

Co do "stagnacji", to liczyłem na trochę więcej zrozumienia niżeli czystej interpretacji słownikowej. Wyszło jednak jak wyszło, zatem śpieszę z pewnymi wytłumaczeniami. Po pierwsze - zawartości Twojego umysłu nie znam, toteż analiz żadnych nie czynię. Swoją ocenę oparłem jedynie na przesłankach z Twojego pierwszego komentarza. Dla przypomnienia, napisałeś że film jest irracjonalnym miksem scen niespecjalnie wynikających z siebie i że m.in. właśnie dlatego Ci się nie spodobał. Zadziwiło mnie to, gdyż równie dobrze można by np. złościć się na bogów za to, że nie dają się udowodnić naukowo. Kino jest umową wiecznie zmieniającą swoją treść. Nie ma więc w niej ani postulatu o racjonalności, ani o konieczności logicznego zawiązywania fabuły.

Co więcej, stwierdziłem jedynie że kino ekscentryczne jest dla ludzi o umysłach otwatych oraz zachęciłem cię do relatywizmu, którego wdg mnie nie przejawiłeś w poprzednim komentarzu tudzież generalnie w ocenie filmu. Czy muszę zatem każdą swoją wypowiedź zaczynać od słów "moim zdaniem", żebyś nie posądzał mnie później o tony dydaktyczne i bycie nie fair? Nikogo nie starałem się nauczać, bo delikatnie mówiąc, jestem jeszcze na to za młody, po prostu piszę co mi na myśl przyjdzie. Nie doszukuj się wszędzie jakichś złośliwości, bo to się może skończyc obsesją.

Żeby zatem było jasne: mówiąc o stagnacji miałem na myśli mierzenie każdego filmu tą samą miarką. A co do wystawiania ocen "po prostu" wdg tego jaką przyjemność Ci przynosi seans oraz jakie wrażenia po sobie pozostawia - moim zdaniem jest to już wystarczająco skomplikowany algorytm, w dodatku nie rzadko o charakterze punktowidzeniowo-normowym.

jrr

No cóż, pozostaje mi się tylko zgodzić z pełni z Zhenem.
To film dla wybranych, krótko mówiąc.

ocenił(a) film na 8
Pjotrus

Pomyśl nad sceną, w której główny bohater pokazuje kumplowi swój bilet do Intersfery(?). Film pokazuje poprostu tzw. twórczy okres kolesia a jak to czesto bywa w dziejach, twórczość była wspomagana i chyba błedem byłoby sie tutaj doszukiwać logiki, bo o to chyba chodziło zeby wszystko było jak najmniej logiczne:) Film mi sie bardzo spodobał (nie wiem czy to dobre słowo) chociaz niektóre sceny ogladałem z lekkim obrzydzeniem. Ogladałeś może Las Vegas Parano z Depp'em i Del Toro ? Swoją drogą, jakie znacie inne filmy z podobnymi "jazdami" ?
pzdr