Najpierw czytałem książkę, po paru latach obejrzałem film...Jest bardzo dobry, w stylu Cronenberga ale jest też Burroughs. Podoba mi się Weller w głównej roli, jest w tym filmie jakaś duszność, tropikalne klimaty, pot, wymioty, wizje, koszmary, jeśli mieliście kiedyś kontakt z dystraktorami rzeczywistości to wiecie o co mi chodzi, i przede wszystkim te maszyny do pisania od czasu obejrzenia filmu staram się delikatniej uderzać w klawiaturę.
Kurde, wcięło mi komentarz.
Pisałem, że w filmie jest za dużo Cronenberga, a za mało Borroughsa. Ale i tak film jest świeny. Z resztą uważam, że w pełni go zrozumieją tylko Ci, którzy mieli do czynienia z "dystraktorami rzeczywistości" ;>
Tak samo jest z filmem Trainspotting. Wiadomo, najlepiej go zrozumieją osoby, które są wciągnięte w opiaty. Racja?
Racja.