Pseudofilozoficzne wywody w dialogach, słabiutkie aktorstwo, zabiegi reżyserskie nie dość że do bólu sztampowe to jeszcze tak nieudolne, że zakrawające na autoparodię, amatorskie efekty specjalne rodem z kółka filmowego w podstawówce i do tego jeszcze - w wersji rzekomo "uncut" - okropne dokrętki porno. Okropne nie dlatego, że porno, w sumie osobiście nie miałbym nic przeciwko horrorowi porno, ale kiedy widać, że te sceny są doklejane na siłę, a główną aktorkę zastępuje w nich 'dublerka', która nawet nie jest do niej podobna (serio, myśleli, że nikt nie zauważy?!?), na dodatek nawet jako scenki porno są zwyczajnie kiepskie, to zamiast ratować film tylko go dobijają. A przy tym wszystkim ten film jest zwyczajnie nudny. Żeby on w tej swojej fatalności był jeszcze śmieszny (niezamierzenie)... Czasem bywa tak beznadziejny, że prawie zabawny (zwłaszcza "wielki, straszny pająk" zrobiony chyba z włóczki przez babcię reżysera), ale generalnie seans to raczej patrzenie na zegarek. Jedyne plusy jakie można znaleźć to sporo golizny i całkiem ponętna główna bohaterka (w tej wersji właściwej, nie zdublowanej).