Nawet głupek Moore od "Fahrenheit 158" by się nie powstydził. Przypomnieli mi się nasi
chłopacy z Nangar Khel. Sam bym pewnie rozwalił tę całą rodzinę, gdyby się na mnie rzucili i
chcieli zabić. Naciągana fabuła, a wszystko pod pretekstem "niepotrzebnej wojny". No bo
przecież Irak na Hiszpanię nie napadł. W takim razie jak na misji atakuje cię muzułmanin, to
masz dać się zabić. W końcu to biedny bojownik o wolność. Niedawno Amerykanin zasłonił
własnym ciałem Polaka, mimo że go w ogóle nie znał. Miłośnicy tęczowego pokoju pewnie by
mu jeszcze za to napluli w twarz.
Jak ktoś wierzy w pokój z arabami, niech tam trochę pomieszka i poczuje na własnej skórze,
czym jest ta kultura. Czas, aby zachód pomyślał o nowym źródle energii, a Arabowie niech sobie
zaczną pić tę swoją ropę, bo do niczego nie będzie im wtedy potrzebna.
Sztuczny problem i to w wydaniu hiszpańskim. Niech oni zajmą się już tą piłką nożną. W tym są
najlepsi.
Film przeciętny i pozbawiony tego czegoś. Jako lewicowa agitka, całkiem do kitu.