7,3 72 tys. ocen
7,3 10 1 71825
7,8 48 krytyków
Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj
powrót do forum filmu Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj

[UWAGA - SPOJLER]
Jak myślicie: Ray umarł na końcu, czy otrzymał drugą szansę?
Już nie chodzi mi o fakt, czy człowiek w normalnym życiu przeżyłby, gdyby dostał 4 czy więcej kulek w plecy ;), ale to w końcu film i chodzi mi raczej o jakąś puentę..
Np czy mimo zabicia chłopca i ogólnie niemoralnego życia Bóg pozwolił mu żyć dalej? Może skoro Ray chciał się zabić, to poprzez te wszystkie wydarzenia jakie go spotkały (zabicie chłopca, poznanie Chloe, karzełka, "zdrada" przyjaciela, a potem jego śmierć, itp), że -jak sam Ray zauważył- piekłem jest Brugia i że może lepiej, żeby żył tym życiem, które ma, bo po śmierci może być jeszcze gorzej?
Może nadinterpretuję ;) Jakie jest wasze zdanie?

ocenił(a) film na 8
Pauleene

Oczywiście ze przeżyje a potem strzeli sobie w głowę:)Chyba nie miał by na tyle odwagi aby iść do rodziców chłopca Choć kto wie Ja jednak sadze ze gdy się jest już prawie po tamtej stronie to gada się głupoty tylko po to by Bóg się nad nami zlitował i dal kolejna szanse której oczywiście nie wykorzystamy Tak jak nasz bohater Ray który przecież nie zostanie lekarzem...

Sasayga

Ray umarł. "miałem nadzieję, że nie umrę".

BUNCH

Poprawka "mam nadzieję, że nie umre" to wogule zmienia sens

BUNCH

BUNCH ma rację.

_Bushi_

'I really, really hoped i would't die'
Chyba jednak żaden z was nie ma racji ... ;>

ocenił(a) film na 9
aldil69

no jak? bunch ma rację.

ocenił(a) film na 8
BUNCH

To zdanie nie daje pewności, że umarł. Ja sam nie wiem...

ocenił(a) film na 8
Pauleene

moim zdaniem przeżył(subiektywna ocena)...No i proszę Państwa...Brugia nie była piekłem tylko czyśćcem a to jest spora różnica. Dlatego też moja subiektywna jest taka a nie inna.Wina , odkupienie, ofiara, miłość, wybaczenie...czyściec ludzie.Colin żyje!!!!!!!!

Pauleene

z tego co pamietam z filmu.. to generalnie film konczy sie sciemnieniem a do tego znaczna czesc tworczosci rezysera ktory jest rowniez wybitnym dramaturgiem konczy sie smiercia glownego bohatera..
a poza tym przeciez podziurawil go tam jak sito za pomoca doom-doom;ów a widzieliscie co zrobil jeden taki naboj z glowa karzelka :D

Dreaven1

biorąc po uwagę ilość "kulek", które dostał Ray nie powinien przeżyć, i ta końcówka jak zamknął oczy może sugerować jego śmierć ale z drugiej strony jak już ktoś powyżej sugerował Londyn=piekło (zabił niewinnego chłopca), Brugia=czyściec (żałował tego itd), ???(tam gdzie jeszcze nie dotarł)=niebo.

ocenił(a) film na 10
Pauleene

Ray skończył jak Tottenham. Udało mu się uratować życie recepcjonistki hotelu (o przepraszam! współwłaścicielki!). Pomógł "innemu dziecku", tak jak radził mu Ken. Ray znowu był gdzieś pomiędzy, pytanie czy trafił do nieba czy pozostał w Bruges jest otwarte, każdy może dopisać własne zakończenie. I chyba to w założeniu miał reżyser.

ocenił(a) film na 5
Pauleene

Przeczytałem jakiś czas temu że ironia jest najważniejszą cechą czasów modernizmu i postmodernizmu. Robić jedno a myśleć co innego. Ten film znakomicie tą ironię oddaje. Autor drwi z widza. Główny bohater próbuje się zabić, ale chce żyć. Kiedy ginie mówi że nie chce (nie chciał) umierać a jednocześnie obraz jego wzroku zatrzymuje się i blaknie. Fabuła w warstwie ideologicznej dąży do życia (Sąd ostateczny, odkupienie, przebaczenie, ofiara, miłość) a fakty (w postaci kilku kul) pogrążają ciało w śmierci. Dążenia duszy nie pokrywają się z niemocą ciała. Destrukcja jest nieodwracalna.
Czy Ray umarł? Nie miał wyjścia aby ironii stało się zadość

ocenił(a) film na 10
2222

Część osób chyba troszkę źle interpretuje końcową scenę. Ray ani nie umarł ani umarł, nie wiadomo co się stało, bo film kończy się pytaniem do widza: czy uważasz że Ray zasługuje na drugą szansę i powinien żyć, czy powinien zapłacić za swoje grzechy i umrzeć.

ocenił(a) film na 5
Negative

Myślę ze każdy interpretować może ten film jak mu się podoba.
To Twoje tzw. pytanie to też iterpretacja bo w rzeczywistości żadne pytanie nie pada.
Moim zdaniem film jest typowym kinem postmodernistycznym. Zabawa konwencjami, mieszanie stylów, drwina i ironia. A widz niech mysli sobie co chce (byle myślał).

ocenił(a) film na 10
2222

Zabawa konwencjami oczywiście, mieszanie stylów, jasne, drwina?z czago? ironia, pewnie, a widz niech sobie odpowie co sadzi o tym co porusza film, a te środku wyrazu ewidentnie skupiają się na na winie, odkupieniu, karze, przebaczeniu, zasadach. I moim zdaniem to pytanie jest widzowi przez cały film sugerowane dość wyraźnie. I nie pada na nie w filmie odpowiedź (Ray nie zostaje zabity za swoje winy ani nie zostają mu wybaczone), aby to widz sam mógł sobie dopowiedzieć, czy chciałby szansy czy kary dla Raya. To co ty mówisz, to byłby jakiś pozbawiony głębszego sensu zlepek konwencji i zabaw formą. A ten film wyraźnie skupia się na konkretnym problemie. To, że ty tego nie dostrzegłeś, to nie znaczy że tego tam nie ma.

ocenił(a) film na 5
Negative

Ja dostrzegłem co innego. Badzo dobrze przemyślaną w warstwie ideologicznej opowieść swoich czasów. Poza tym forma nie wyklucza innego niż moje podejścia. Dla mnie bohater umiera dla konwencji. Jesli jednak ktos chce go zostawić przy życiu lub usmiercić ze swoich powodów to jego sprawa i nie jest to błędem. Takie filmy powstają właśnie po to żeby tacy jak my się mogli się sprzeczać.

ocenił(a) film na 10
2222

Tak, ale ty źle podchodzisz do filmu, konwencja nim nie rządzi, konwencja jest tu środkiem wyrazu dla pytania, czy Ray zasługuje na drugą szansę? Cały film to walka właśnie o to, czy przyjaciele którzy wierzą w Raya zdołają go uratować przed Harrym - który uosabia bezwzględne zasady i bezwzględną kare za grzechy, bez przebaczenia. Cały film to dyskusja między tymi, którzy wierzą w Raya, wierzą, że może się zmienić i zrobić coś dobrego, a Harrym który wierzy że są grzechy których wybaczyć i odkupić nie można i zasady których nigdy nie można złamać. Film kończy się w momencie, w którym nikt nie odnosi sukcesu, a życie Raya wisi na włosku, ale nie jest całkiem przesądzone. Widz w tym momencie może życzyć Rayowi śmierci albo mieć nadzieje że przeżyje i odkupi swoje winy i to własnie ten moment, ten brak wyjaśnienia jest ostatecznym pozostawieniem odpowiedzi widzowi. Gdyby Ray zginął, byłoby to jasny głos reżysera opowiadającego się za śmiercią dla mordercy, gdyby film skończył się happy endem, byłby to jasny głos reżysera za drugą szansą. Dlatego ten film jest taki genialny, że pozwala emocjom i rozumowi wybrać co chciałby żeby spotkało Raya. Pisze emocjom i rozumowi, bo nie muszą iść w parze, można czuć sympatie do Raya i chcieć dla niego szansy, a z drugiej strony sądzić, że powinien zapłacić śmiercią, albo odwrotnie, uważać, że bezmyślny morderca powinien zdechnąć, ale sądzić że każdy zwyrodnialec powinien mieć szansę... W tym filmie wszelkie postmodernistyczne zabawy konwencją służą roztrząsaniu kwestii winy i przebaczenia, a nie są czystą zabawą dla samej zabawy jak np robi to tarantino.

ocenił(a) film na 5
Negative

A więc myślisz że podejście które reprezentujesz jest jedynie słuszne.
Spróbujmy więc inaczej.
Skoro ja nie widzę tego co tam jest, to może być i tak że ktoś inny nie widzi czegoś innego. Więc może Ty nie widzisz tego co ja widzę. Czy to oznacza że tego nie ma? Dobrze się zastanów zanim ogłosisz mi swoją nieomylność.
Moim zdaniem twierdzenia typu ""poeta" miał na mysli to i to" w przypadku kiedy tak naprawdę bladego pojęcia nie mamy co miał na myśli, są bardzo ryzykowne.
To wspaniale że masz swoją teorię. Moim zdaniem jest ona zwięzła i logiczna. Rozumiem o co Ci chodzi. Nie mniej jednak bardziej mi odpowiada mój punkt widzenia. Nie znaczy to też że filmu tego nie mozna dopasować do dziesięciu innych teorii.
Tobie rzuciła się w oczy kara za grzechy, mi postmodernistyczny paradoks. Z mojego punktu widzenia nie mam prawa oceniać Raya więc ze spokojem poświęcę go dla konwencji.