Bardzo dobrze mi sie ogladalo In Bruges (przy okazji co za matoł dał taki polski tytul, normalnie zenada i brak slow. Najpierw strzelaj/ potem zwiedzaj nijak nie pasuje do filmu i kojarzy sie bardziej z komediami Carreya). Ciekawsze spojrzenie na temat platnych zabojcow ich moralnosci i konsekwencjach za popelnione czyny. Kolejnym atutem jest muzyka, bardzo dobrze dobrana. Praktycznie za caly klimat robila Brugia, dosc ciekawe miast. Sporo elementow czarnej-komedii ale to chyba z racji tego ze bohaterami sa angol i irlandczyk. Podobalo mi sie tez ze na sile nie robili jakis cudow niewidow (w stylu latajacego Hitmana).Colin Farrell spisal sie niezle (kolejna dobra rola po Cassandra Dream). Jedyna niepotrzebna rzecza byl watek karlow - ale bez karlow nie bylo by tak wymownego finalu.

Wiecej takich filmow poprosze :) !!!