Gdyby zabiegi operacyjne rozpoczynały się tak, jak na załączonym obrazku, pewnie nie
przeżywałby go co drugi pacjent :) Czerwony imitator, który ktoś pompką wpompowywał
pod naciętą sztuczna skórę wypływał takimi strumieniami z wszystkich zakamarków
nacięcia, że przy takiej aktywności osoby muskającej wacikiem potoki wypływającego
płynu" nie miałoby się szans przeżycia. Na szczęście wszystko odbywało się na fikcyjnym
polu opercyjnym, na filmowym polu, co jak mniemam dawało jakąś tam chociaż minimalną
szansę przeżycia biednej Penelopie. I tyle na tym polu..:)