SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!SPOILER!!!
Odniosłam wrażenie jakby końcowa scena wcale nią nie była. Tak jakby ktoś przeciął taśmę filmową i wrzucił napisy końcowe.
czy ktoś może mi wyjaśnić jak to jest z końcówką filmu?? czy Bobby wychodzi z pudła od razu czy po pól roku jak mówił ten gliniarz?? W ogóle tak nie do końca trafia do mnie ten koniec choć rzeczywiście miałam podobne wrażenie...
faktycznie zakończenie troszkę dziwne. Mogło być inne. Chociasz z drugiej strony to jak sobie wyobrażałaś to zakończenie? takie że dalej ćpa czy że wychodzi z nałogu? do końca filmu nic na to nie wskazywało a więc z fabuły wynika że ćpał by dalej a takie zakończenie faktycznie nie miało by sensu. Także uważam że film zakończył się tak jak powinien. Po drugie jeśli ktoś ma bogatą wyobraźnie to dalsze losy może wymyśleć sobie sam. ja jednakże trzymam się swojej wersji wydażeń
myślę że Bobby wychodzi po pół roku. tak przeciesz wynika z fabuły.a to dla czego czeka na niego jego dziewczyna to chyba jest oczywiste.
Końcówka nasuwa myśl, że w życiu Bobby'ego i jego dziewczyny nic się nie zmieni. Dalej będą ćpać, wpadać w kłopoty, mieć zatargi z prawem itp. To trochę tak, jakby reżyser postawił na końcu wielokropek.
niekoniecznie tak jak mówisz. reżyser postawił wielokropek, ale wcale nie sugerując, że dalej będą ćpać. tak jak to już ktoś wcześniej napisał - jeśli masz niezłą wyobraźnię, to zakończenie filmu i dalszy rozwój opisanej historii możesz wymyślić sobie sam. i tak nie ma to większego znaczenia.
ależ oczywiście, że będą dalej żyć w ten sposób (tj. jak dawniej) - nie ma tu mowy o żadnym wielokropku. Takie jest to zakończenie, wcale nie otwarte, ale właśnie przytłaczająco ograniczone. scena wygląda na przerwaną, bo wszystko zaczyna się od nowa, ale nic się nie zmieni.
Mi końcówka się podoba, jest po prostu otwarta. To tak jakby wycinek z życia dwojga ludzi. Byc moze reżyser chciał w ten sposób postawic na realizm. :)
wg mnie zakończenie wyszło genialnie, jest chyba najlepszą częścią całego filmu. Trzeba sobie samemu resztę dopowiedzieć, czyli nie po prostu pooglądać i zapomnieć o filmie.
myśle że nic nie ma do dopowiadania jak ktos wyżej napisał nic w ich życiu sie nie zmieni to przedstawia fakt że znowu ją "przygarnoł"
też myślałem że zaknoczenie bedzie inne w trakcie filmu podejrzewałem że ktoś zginie on ona albo oboje że któreś przedawkuje coś w tym stylu hehe w sumie to sobie dopowiadam że taki tryb życia może skonczyć sie tylko w 1 sposób ŚMIERĆ
Moim zdaniem reżyser końcową sceną chciał pokazać, że wszystkie opcje są dla nich otwarte, choć najprawdopodobniej wrócą do ćpania - taki już los narkomana.
Raczej Bobby wychodzi po 6 miesiącach.
Tak jak ktoś już powiedział, postawiony został wielokropek, ale jak dla mnie oczywiste jest, że dalszy ciąg to po prostu kontynuacja ich własnego bagna, w którym będą wciąż się taplać.
Film wydał mi się szary i trochę monotonny. Fakt faktem, że życia narkomanów nie da się przedstawić w jasnych barwach ani nie wiadomo jak urozmaicać.. Ale mimo wszystko był chyba zbyt mało emocjonujący. Może to dlatego, że w tej tematyce mam za sobą Requiem dla snu, który to daje wg mnie znacznie więcej wrażeń..
Dla mnie to zakończenie jest dobre, gdyż możemy sami interpretować na swój sposób. To lubię w reżyserach kiedy nie podają nam wszystkiego, tylko pozwalają nam, widzom, tworzyć swój własny koniec.
Raczej chodzi tu o to, że nie ma sensu pokazywać co dalej, gdyż historia i tak znów zatoczy koło. Helen i Bobby wrócą do ćpania - sam Bobby wcześniej mówił, że park igieł to przecież jego miejsce na ziemi. Reżyser brutalnie urywa historię pokazując w ten sposób, że nie ma dla nich już żadnej nadziei.
Patrząc po swojskim '...jestem przeciw' z 85, to historia faktycznie toczy się kołem; w tamtym filmie [spojler] chłopak dostaje kasę na wyjazd na odwyk, a ostatecznie robi włam do apteki, żeby ululać się czymkolwiek; przypuszczam, że Helen i Bobby trochę się podąsają, a potem wrócą do 'biznesu'
Daje do myślenia przede wszystkim to, że handel prochami i latarnia to jest u nich biznes właśnie - nawet, gdyby mogli wyjechać na tę wieś, to żadne z nich nie jest gotowe na dorywczą fizyczną robotę. Dziewczyna ewidentnie nie daje sobie rady w knajpie...
Zgadzam się z tym, że zakończenie jest wyraźnie jednoznaczne, tj. bohaterowie wracają do nałogu i cała sekwencja się powtarza i pewnie będzie się powtarzać, aż do tragicznego finału. Świadczy o tym chociażby wymowne "Well..." Bobby'ego na końcu, tak jakby nic się nie stało, a pół roku w więzieniu był tylko nic nie znaczącym epizodem. Pewnie nawet nie miał za złe Helen, że go wsypała, bo tak jak powiedział Hotch - wszyscy ćpuni sypią, zawsze. Zresztą, skoro można zaakceptować prostytuowanie się za kolejną działkę, albo kilka dolarów, to czy nie można zaakceptować wzystkiego innego?
Myślę, że film i jego zakończenie ma pokazać, nie tylko to, że nic się nie zmienia, że narkoman już zawsze będzie narkomanem, ale ilość sytuacji, gdy wciąż mogą oni podjąć decyzję, ale nie chcą tego zrobić... czy nie widzą możliwości? Można by dywagować nad tym, czy Bobby w wiezieniu miał dostep do narkotyków, czy przeszedl bardzo radykalny odwyk, jednak czyniąc założenie, że po wyjściu był czysty i biorąc pod uwagę okoliczności w jakich tam trafił mógł, a może powinien zostawić tę dziewczynę, pobić, zabić, zignorować... Ona też mogła wiele zmienić w swoim życiu. Ale tak zrobiłby ktoś inny...
"Wybrać życie. Wybrać pracę. Wybrać karierę. Wybrać rodzinę. Wybrać zajebisty wielki telewizor… pralkę, samochód, kompakt i elektryczny otwieracz do puszek. Wybrać zdrowie, niski cholesterol, opiekę dentystyczną. Wybrać stały kredyt hipoteczny. Wybrać kawalerkę. Wybrać przyjaciół. Wybrać dres i pasującą torbę. Wybrać trzyczęściowy garnitur (…) Ale dlaczego miałbym chcieć to robić?"~Trainspotting