... kur*a wyjeb*ny : D. Ani na moment nie poczułem, że jestem znudzony, a nudzę się filmami jak każdy inny.
No nieźle. Dawno już nie widziałem tak inteligentnie skonstruowanego filmu. Film pokazuje DOKŁADNIE to, czego tematykę podejmuje. Reżyser miał ewidentnie pewne przemyślenia na temat przemysłu modowego i jego toksyczności, tak jak ma to miejsce w każdym zamkniętym otoczeniu (jazz w Whiplash, balet w Czarnym łabędziu, czy Hollywood w Mapach gwiazd) i wpadł na bardzo unikatowy i trudny do wykonania pomysł na pokazanie całości tego przemysłu w formie ruchomych reklam modowych. Te wszystkie ujęcia wyglądają oczywiście "ślinie", ale każdy, kto siedzi w modzie wie, że każde ujęcie o ile nie jest kopią to gra na pewnych schematach fotografii modowej, co jest bardzo sprytnym i mądrym pomysłem. Podejrzewam, że reżyser wpadł na pomysł pokazania fabularnie, co kryje się za każdym ze zdjęć, które widzimy w Vogue, albo innym Avanti. Bo za każdym z tych zdjęć stoi fotograf, wydawca pisma, agencja, studio i tłum zawistnych modelek. I oni wszyscy coś sobie myślą. I nigdy nie jest to nic miłego (mówię to z punktu widzenia osoby, która zna nieaktywną już modelkę). Morał tego filmu jest taki, że jeśli czarnoksięstwo by istniało, to co druga modelka miałaby na koncie zjedzoną koleżankę i kąpiel w jej krwi raz w tygodniu. I to nawet nie jest żart. : D