za kilkadziesiąt lat o tym filmie będzie się mówić jak dzisiaj np. o "2001 Odyseja Kosmiczna" albo "Pulp Fiction".
Prawdziwa ekstaza filmowa; dzieło perfekcyjnie dopracowane pod każdym względem, doskonale dobrana muzyka, świetne zdjęcia, fenomenalna "gra" kolorami i jeszcze ten psychodeliczny klimat. Słowem: film przepiękny wizualnie z rewelacyjną ścieżką dźwiękową.
Sama fabuła nie jest może bardzo oryginalna bo opiera się raczej na utartych schematach których nie chcę tu wymieniać żeby nie spoilerować, jednak w tym przypadku mniej skomplikowana fabuła jest jak najbardziej do przyjęcia. Gdyby nie to co napisałem powyżej być może byłby to film co najwyżej na mocne 7, jednak za całokształt spokojnie przyznaję 9/10. Emocje aż "biją" z ekranu nawet gdy w niektórych fragmentach pozornie niewiele się dzieje, a to też jest przecież w filmie tak bardzo istotne.
"Neon Demon" to jednak mimo wszystko dzieło raczej tylko dla fanów Refna; jeśli komuś nie spodobał się np. "Tylko Bóg wybacza" to moim zdaniem nie ma co sięgać po ten film. Tak z innej beczki: nie rozumiałem tych zachwytów w filmie nad urodą Jesse; taka ładna młoda dziewczyna jakich wiele, a wiadomo że nikt taki się nie urodził, żeby każdemu się podobał. Moim zdaniem filmowa Ruby jest n razy bardziej atrakcyjna. Trzeba jednak przyznać, że Refn dokonał bardzo dobrego doboru obsady, bo właśnie taka młodziutka, pozornie niewinna dziewczynka idealnie pasowała do roli głównej, a bardzo młoda Fanning zagrała moim zdaniem najlepiej z całej obsady i dobrze sobie poradziła z bardzo trudną i wymagającą kreacją.