PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=508494}

Nic osobistego

Nothing Personal
7,2 11 538
ocen
7,2 10 1 11538
6,7 7
ocen krytyków
Nic osobistego
powrót do forum filmu Nic osobistego

Niesamowity film!

użytkownik usunięty

Niezwykłe w tym filmie było to, że pomimo tego, że nie poznajemy z życia
głównych bohaterów ani jednej migawki czy sekwencji, film na prawdę
zaciekawia. Na myśl przywołują mi się obrazy wielkiego reżysera Kim Ki-
Duka, która tak samo jak w Pustym Domu operuję jedynie obrazami, plenerami,
zdjęciami i muzyką. Choć w filmie uraczymy i dialogi, to sam motyw tego, że
akcja rozgrywa się gdzieś daleko od miasta i między jedynie dwiema osobami,
sprawia, że dzieło staje się niezwykłe i piękne. Czy sam plakat nie
przypomina Wam plakatów filmów Kima? ;-)

ocenił(a) film na 7

Niesamowity, nietuzinkowy, dziwny (w porównaniu z masową produkcją)... Mnie urzekła gra aktorska zredukowana do mimiki, podkreślająca dziwne relacje bohaterki z samą sobą i starszym gospodarzem. Film niewątpliwie poruszający i zmuszający do głębszych refleksji.

A ja byłam rozczarowana. Sama nawet nie umiem powiedzieć czym. Też nasunęło mi się skojarzenie z Pustym domem, ale tamten film bardzo mocno do mnie przemówił swoim milczeniem. Ten, z pozoru utrzymany w podobnym klimacie, pozostawił mnie zdezorientowaną. Nie umiem nawet wytłumaczyć co konkretnie mam mu do zarzucenia... ktoś napisał, że postacie są autentyczne... ja bym polemizowała.

::::::::SPOILER:::::::::

Dla mnie samobójstwo Martina jest tu chyba największym "zonkiem". Ja rozumiem, że reżyserka gloryfikuje samobójców i chciała nakręcić film z samobójstwem, ale konstrukcja tej postaci sprawia, że to samobójstwo jest takie "od czapy". Najpierw facet ma jakiś atak, i prosi, żeby dziewczyna przy nim czuwała, bo boi się że umrze w nocy, a później, kiedy tworzy się więź i relacja nabiera kształtu, on się zabija. Autentyczni ludzie tak nie postępują. On mógł umrzeć tak po prostu, byłoby to jakieś zamknięcie, natomiast samobójstwo jest dla mnie tutaj czymś sztucznym. Rozumiem, że bohaterowie tego filmu mieli być przedstawieni, jako ci, którzy wciąż uciekają, ale, o ile w przypadku dziewczyny jest to ukazane konsekwentnie i autentycznie właśnie, to Martin nie jest dla mnie typem zbiega. A samobójstwo jest ucieczką. On nie powinien był tego robić, to moim zdaniem nie było "wpisane" w jego postać.

Bardzo podoba mi się scena w której bohaterowie jedzą razem obiad i dziewczyna pyta Martina o jego ulubiony kolor. Podoba mi się ich powrót z baru. Podoba mi się gra aktorów, a obrazy, którymi operuje film są po prostu piękne.

Nie zrozumiałam natomiast nagłówków oddzielających od siebie poszczególne fragmenty filmu. Być może okazałam się na to za głupia.

:::::::SPOILER OFF::::::::

Ogólnie film oceniam na poniżej oczekiwań, ale być może to ja oczekiwałam czegoś z kosmosu...

ocenił(a) film na 8
ghania

Spoiler zone

Że jak? Samobójstwo? Kurde, myślałem, że gość ze starości poszedł do nieba a list napisał wcześniej na wszelki wypadek. A tu takie buty... No to faktycznie się trochę nie klei, bo nic nie wskazuje na to, żeby zamierzał to zrobić. Z drugiej strony jeśli ktoś zamierza popełnić samobójstwo to w wielu przypadkach jest tak, że wie o tym sam zainteresowany i nic nie daje po sobie poznać. Film mnie zahipnotyzował do tego stopnia, że końcówkę odebrałem jako naturalną kolej rzeczy, więc może tak miało być. Tak czy siak jestem pod wrażeniem.

ocenił(a) film na 8
ghania

SPOJLER raz jeszcze - NIE CZYTAĆ przed seansem...

"(...) Dla mnie samobójstwo Martina jest tu chyba największym "zonkiem". (...) konstrukcja tej postaci sprawia, że to samobójstwo jest takie "od czapy". Najpierw facet ma jakiś atak, i prosi, żeby dziewczyna przy nim czuwała, bo boi się że umrze w nocy, a później, kiedy tworzy się więź i relacja nabiera kształtu, on się zabija. Autentyczni ludzie tak nie postępują. (...)"

Ale to zakończenie jest doskonałe, jest przede wszystkim przewrotne - Martin spełnił przecież największe marzenie "Ty", zostawił jej dom na odludnej wyspie, podarował jej miejsce, w którym będzie mogła się cieszyć wprost nieograniczoną wolnością i upragnioną samotnością... Jego lakoniczny list pożegnalny ("Trzeba wiedzieć kiedy odpuścić" - czy coś w tym guście) był znakomitym zwieńczeniem ich dziwnej znajomości, która przecież w znacznej mierze opierała się na wzajemnej ironii...

A film nie poprzestaje na tej przewrotności - jak się okazuje ta wymarzona samotnia zupełnie traci wartość i znaczenie dla "Ty" bez Martina, bez drugiego człowieka, dziewczyna porzuca ją...

Urwany_Film

Cóż... może masz rację... to chyba dobrze dla filmu, że rozumiesz go w ten sposób ;) Mnie niestety takie zakończenie nie przekonuje, ale jak już pisałam wcześniej, być może po prostu jestem na to za głupia... Pozdrawiam ;)

Urwany_Film

Dziękuję za zwrócenie uwagi na tę piękną przewrotność, której zwyczajnie nie dostrzegłem. To naprawdę daje do myślenia...

Ja niestety nie znalazlam w tym nic ciekawego. Pusty dom jest filmem magicznym ale ten nie!
Fakt zdjecia sa dobre i plenery piekne i Lotte jest zachwycajaca. - to by bylo na tyle.
Reszta to chaotyczne szarpanie sie bohaterki. Film o samotnosci ? o bolu? o zyciu? -czyli o wszystkim i o niczym.
Po co sztucznie wprowadzane rozdzialy?
Bohaterka jest niewiarygodna (i nie mowie tu o grze aktorki) - miota sie, niby ucieka i stroni od ludzi a wlamuje sie do domu Martina i zaostawia slady swojego podbytu. Pozniej niby chce odejsc a jednak zostaje czy sie zakochuje -nie sadze - raczej przywiazuje. No i wszystko tak wrzucone do jednego worka wstrzasniete i nie mieszane bez puenty bez catharsis. Wedlug mnie pseudointelektualne i wymuszone. Ja bylam rozczarowana i to bardzo.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones