16 listopada na półki trafił nowy krążek kanadyjskiego wokalisty. Płyta "Love" zawiera cover utworu "My Funny Vakentine" w bardzo... ciekawej aranżacji. Już pierwsze dźwięki wskazują na iście bondowski charakter.
https://www.youtube.com/watch?v=G1M5J32Cgm8
Ten kawałek w nowym Bondzie to byłby hit.
Bo ja wiem? Nie podoba mi się kompletnie. Po Smithie jestem zrażony do męskich wykonawców piosenek bondowskich. A sam utwór jakiś bez życia, mało dynaniczny ;)
Brak tej piosence polotu. Nie wystarczą smyczki i wibrująca gitara, żeby piosenka nadawała się do takiego filmu. Choć głos ten facet ma o niebo lepszy od eunucha Sama Smitha.
Dobra piosenka była w Casino Royale. Rockowa, ale zawierała fajny temat, który dał się rozwinąć w piękny soundtrack. A to istotne.
Utwór na pewno ma trochę Bondowego klimatu ale faktycznie brakuje w niej "czegoś".
Nie zmienia to jednak mojego stanowiska, które mam od wielu wielu lat... M.Buble to idealny kandydat do wykonania piosenki do Bonda!!
Ze wszystkich nazwisk, które padają przy okazji typowania autora piosenki do 'No Time to Die', mam nadzieję, że stanie na Harrym Stylesie
Ja gdy we wrześniu usłyszałem Lying Down od Celine Dion byłem przekonany, że będzie piosenką do nowego Bonda ;P
https://youtu.be/5AhjDwMXcR4
Niestety usłyszymy mdłą piosenkę niejakiej Billie Eilish, która śpiewa jak niewyspana. Aż chce się powiedzieć: Gdzie te czasy, gdy muzykę do Bonda nagrywali Duran Duran, A-HA, Madonna , czy ostatni wielki bondowski przebój - "Cassino Royale" Chrisa Cornella.
Ta nowa piosenka nie jest tak zła i nudna jak to wiele osób pisze . Trzeba zacząć od tego że piosenkarka która ją wykonuje jest sama w sobie dosyć specyficzna i sugestywna dlatego nie trafia w gusta wielu osób zwłaszcza starszych. Na razie jakiekolwiek emocje wzbudza w większości u młodzieży. Powierzenie takiej osobie stworzenia piosenki do tak komercyjnego filmu będącego częścią filmowej serii mającej swój styl(która swoją drogą w ostatnich 20 latach trochę odeszła od tego stylu) i tradycję to było ryzyko. Trzeba jakoś zwrócić uwagę młodszego pokolenia. Sam się martwiłem czy ona będzie się w stanie wpasować w ten bondowski styl i jakoś się to jej udało tylko właśnie zrobiła to w swoim mrocznym stylu i z pomocą kompozytora Zimmera . Ta piosenka jest dosyć uczuciowa nie ma tu oczywiście większej głębi ani artyzmu bo chyba w żadnej bondowskiej tego nie ma, ale można wyczuć pewną subtelność i uczuciowość, delikatność czego również brakuje w większości piosenek Bondowskich. Może dlatego sprawia wrażenie takiej nijakiej. Wykonana jest też zdaje się bez nadęcia i efekciarstwa. Nie czuć również konieczności zrobienia jakiegoś dzieła życia. Po prostu ona sobie śpiewa smutną i uczuciową piosenkę o rozczarowaniu osobą. Jedynym chyba grzechem tego utworu jest to że przypomina ona dwie ostanie piosenki, co troszkę rozczarowuje, ale możliwe że taki był warunek. Trzeba też wspomnieć że na 25 piosenek bondowskich może góra 4 lub 5 okazało się faktycznie przebojami, a następne 4 lub 5 to perełki mniejsze lub większe, które się nie zdołały przebić i o których mniej się mówi.
Może na pożegnanie Daniela Craiga przydałoby się coś bardziej monumentalnego, a Billie Eilish mogłaby wtedy zaśpiewać do pierwszego filmu z nowym aktorem?
Może tak a może nie, ale już powstała taka piosenka a nie inna ,została zatwierdzona przez producenta i nic już tego nie zmieni. Moim zdaniem w dzisiejszych czasach coraz częściej żądamy coraz to mocniejszych wrażeń np. od filmów np więcej akcji, wulgaryzmów czy jakiejś mocniejszej sceny damsko męskiej, np gdyby w filmie Joker główny bohater nie przeklinał i nie byłoby dajmy na to tej sceny co jego zbrodnia jest bardzo szczegółowo pokazana to młodzież tak by szalała za tym filmem. Nawet nie wiem jaki by głęboki by nie był a nie byłoby krwi na ścianie to ten film nie byłby taki popularny. Roma na przykład jest filmem już nieco wyciszonym jest tu więcej reżyserskiej wrażliwości i precyzji i przedstawione jest tu zwykłe życie, to jest to film, który połowa widzów nie jest w stanie do końca obejrzeć. Scorsese zrobił Irlandczyka nieco subtelniej niż np mocne i agresywne już samo w sobie Kasyno i już biadolenie że słaby film Kasyno to było coś. jakby Billie Eilish głośniej śpiewała swoją piosenkę i dajmy na to byłby jakiś chór co daje więcej nadęcia ale melodia została by taka sama to przez wiele osób byłaby lepiej przyjęta (chociaż krytyka całkiem nieźle ją ocenia). Ale że ona sobie śpiewa leciutko i cichutko, tylko pod koniec troszkę głośniej to już wiele osób odbiera to jako nijakie czy bezpłciowe. Tak się dzieje może dlatego że nasza wrażliwość została już mocno stępiona sam kiedyś słyszałem jak jeden z synów sąsiada mówił że nie jest w stanie wysłuchać żadnego utworu Chopina do do końca woli Eminema czy naszego Podsiadłę. Także ten przykład chyba potwierdza to że żyjemy troszkę w zdziczałych(nie wiem czy to akurat słowo do końca tu pasuje) czasach. No ale tak się ten świat ostatnio zmienił i nic już tego nie zmieni. Ja jednak będę bronił tej piosenki. Nie uważam żeby była nieudana po prostu jest troszkę spokojniejsza niż poprzednie. Mam nadzieje ze się nie zanudziłeś czytając taki elaborat chciałbym Cię troszkę przekonać że jednak nie jest tak źle.
A ja się z Tobą zgadzam. Bardzo klimatyczna i "bondowska" aranżacja standardu. Bo jakby się kto pytał, to nie jest oryginalna piosenka. I właściwie jest to chyba jedyny argument, który ją eliminuje jako temat przewodni do Bonda. Do tego celu musi być użyta oryginalna kompozycja.
Niemniej, niczego nie ujmuje to piosence (która jest świetna).
Choć nie sądzę, żeby wzięli Katie Melua do Bonda, to jej nowa piosenka klimatem całkiem pasuje (nieco, NIECO przypomina mi Skyfall Adele <3) https://www.youtube.com/watch?v=xLWxnR4_JhU