Najsłabszym punktem filmu jest postać samego James'a Baldwina. Słaby myśliciel, przeciętny eseista. Często jego wypowiedzi były kiepsko sformułowane a wręcz głupie.
1. Przyrównanie Polaków, Irlandczyków, Żydów walczących o swoje często bardzo różne racje do mniejszości w USA. Dokument próbuje wmówić iż zamieszki z 1968 które są pokazane sekundę wcześniej obeszły "biały" świat. U nas w marcu '68 nikt ze świata zachodniego nie biegł nam z pomocą. Więc skąd to bezsensowne porównanie.
2. Publiczne "splunięcie" na Kennedy'ego który wypowiedział się na temat czarnoskórego prezydenta. Kennedy mówiąc o możliwej za 40 lat elekcji nie wypowiadał się w złym tonie. Był znany ze swojej polityki wobec Murzynów.
3. Najbardziej karygodnym jest gloryfikowanie śmierci separatysty i muzułmanina Malcolma X którego jakoby zabili "biali". Na co wskazuje narracja filmu. Sprawa nie została wyjaśniona do dziś a najprawdopodobniejsza wersja to ta związana z "Nation of Islam". Stał się męczennikiem w ustach Baldwina.