Obraz, recytacja Jacksona, muzyka, archiwalne filmy grają ze sobą znakomicie. Film jest dzięki temu mocno emocjonalny i daje trochę materiału do przemyślenia.
Ja akurat jestem biały człowiekiem, z klasy średniej, ze stolicy pięknego kraju, więc losu z większością Afroamerykanów - i innych grup będących w podobnej sytuacji - raczej nie dzielę. Jednak próba zrozumienia tego co - i z jakich przyczyn - czują i myślą członkowie takich grup jest już jakąś wartością. To pozwala na zwrócenie większej uwagi na rozpoznawanie i stawianie oporu własnym rasistowskim, homofobicznym i innym niemoralnym skłonnościom, które w sobie mam (a których mieć nie chcę, mam je przez naszą kulturę i społeczeństwo!).
Oczywiście najlepiej gdym finalnie zmotywował się do podjęcia jakichś mogących mieć znaczenie i wymagających realnego poświęcenia działań, ale nie mogę wymagać od siebie zbyt dużo. Może kiedyś. Na razie czuję się lepiej dzięki wzruszeniu jakie dał mi film.