Don Champagne na pozór ma wszystko: sukcesy w pracy, cudowny dom, wspaniałe dzieciaki i idealną żonę. Niestety, gdy Mona odkrywa romans męża z nową, śliczną ekspedientką, życie w tym podmiejskim kawałku nieba, gdzie hołduje się zasadzie, że "pozory znaczą wszystko", wymyka się spod kontroli. Don szybko uświadamia sobie, że Mona nie zatrzyma się przed niczym, nawet przed dokonaniem morderstwa, by utrzymać swoje życie, jak z bajki.
...a nikt się nie zastanowił, dlaczego miał romans? Kiedy zechciał przytulić się do żony, to odepchnęła go ze słowami: "seks będziemy uprawiać dziewiątego zgodnie z planem, a do tego czasu musisz sobie radzić sam". Facet sobie doskonale poradził. Znalazł gorącą, atrakcyjną kochankę i gdyby nie trafił na oszustkę,...
Chyba z innego filmu. Poza tym jest to po częsci dosyć makabryczna czarna komedia, w której mało do śmiechu. Z jakimś pomysłem, ale nieco przegięta i mało wiarygodna