Okropnie zmanierowany, bez polotu z irytującymi kreacjami aktorskimi, obłędnie przerysowany i zwyczajnie irytujący.
Dodatkowo DiCaprio notuje straszny zjazd: Zjawa, Pewnego razu (...), a teraz to coś... choć jego gra i tak jakkolwiek ratuje to dziadostwo.
i utwierdziłem się w przekonaniu, że nie da się Lawrence oglądać na ekranie. No nie da się...
Tylko co tam robi jedyna w swoim rodzaju M. Streep ? Dlaczego ? Po co i w imię czego ?
Rzeczywistość, do której ten obraz się odnosi sama w sobie jest już pokrzywiona i skrzecząca. Satyra ma przerysowywać. Zatem jeśli przerysowujemy coś już przerysowanego, to efekt może być jedynie taki jak na filmie.
To trochę tak, jakbyś chciał sportretować w karykaturalny sposób np. takiego Macierewicza.
w sumie słuszne skojarzenie: ta produkcja to właśnie taki Macierewicz w filmowym wydaniu: pełen absurdu, za dużo wszystkiego co karykaturalne i przerysowany do szpiku kości, a w sumie nic nowego nie wnosi...
idealne porównanie :) dziękuję!