No pewnie, podobnie Ofelia nie mogła przecież postradać zmysłów, a taki Hamlet był po prostu histerykiem, jak się dobrze przyjrzeć... ;)

Klisze, nie? Typowo niezwykłe fabuły.

Jak już się dogadzasz ze sobą, daj znać. ;)

Łał. Chciałeś chyba rozmawiać o filmach. To pytam o klisze. :)
A może tylko trollujesz? :)

Już mówiłem, łał wychodzi ci najlepiej, bardzo gimnazjalnie. To zamierzony efekt? ;)

Klisze? W "Niebezpiecznych związkach"? Zawsze jakieś się znajdą. No i co? ;)
Zabawne w tym wszystkim jest to, że zawzięcie udajesz merytoryczna mimozę, podczas gdy chodzi ci tylko o przywalenie. Może nie?

Skoro zawsze się znajdą, to zawsze będzie można rzucać takimi banalnymi uwagami jak twoje. Czasem chcesz podkreślić, że film czerpie z typowych wzorców, a czasem chcesz to ukryć. Wtedy piszesz "klisze" albo "zawsze się znajdą". Niekonkretnie, ale z wartościowaniem. To nie jest wiedza, a tylko oczywisty błąd.

Może nie. Powiem ci coś, bo to żadna tajemnica. Rywalizować dość lubię, ale z ludźmi podobnymi, porównywalnymi. By wygrana kosztowała mnie sporo wysiłku, była możliwa, ale nie była pewna. Natomiast nie kopię psów, nie śmieję się z kalek, nie biję słabszych.

Tobie wskazuję błędy. To niegrzeczne reagować na tę moją uprzejmość jakimiś pyskówkami, dziecko.

Ja też brzydzę się tym samym. Każdy film jest O CZYMŚ a ja nie mogę za TO dać temu filmowi 10-tki. Niektórzy jakoś nie zauważają treści a skupiają się na technice aktorskiej. Mnie to nie wystarcza. Odbieram film emocjonalnie a nie szkiełkiem i okiem.

Niepotrzebnie wartościujesz, przykładasz do tego jakieś miary etyczne i wymagasz, żeby kino było kaznodziejstwem. Ten film w równym stopniu uwodzicieli idealizuje co potępia, bo pokazuje, że gra na śmierć i życie toczy się tak długo, aż nie zrobi się tego jednego kroku za daleko. Można się dzięki temu poddawać urokowi niepięknych, ale magnetyzujących głównych bohaterów, jak i z rozkoszą patrzeć, jak na naszych oczach dekonstruuje się cała ich legenda. To dzieło wybitne nie dlatego, że gloryfikuje nieczystą grę miłosną, ale dlatego, że pokazuje jej mechanizmy i na dodatek je rozbraja, nie stroniąc od ofiar (których szczerych uczuć nie rozumiesz - co w przypadku kogoś, kto deklaruje, że nie lubi intryg i krętactwa, jest zastanawiające).

A tej skrzywdzonej goryczy, którą artykułujesz bzdurami typu "zapewne dla większości kobiet, które uwielbiają tego typu intrygi", można jakoś przynieść ulgę, z frustracją można sobie poradzić.