Opowiadanie, na którym oparto film, zyskało bardzo dużą popularność jakoś w podobnym momencie co ruch społeczny #meetoo, bo nawiązywało do całej koncepcji zgody, świadomości granic, komunikacji i szacunku.
Sceną w opowiadaniu, która dała mu tak duży sukces, była scena sxu, na który bohaterka nie ma ochoty, ale godzi się, żeby "mieć to już za sobą". Bo boi się gniewu partnera, bo chce zaspokoić swoją próżność przez bycie pożądaną, bo... może najbardziej dlatego, że nie wie, że może powiedzieć nie, przerwać akcję. Że zgodę w każdej chwili może wycofać każda ze stron.
Bohaterka oddziela się od ciała, dysocjuje jak ofiary w sytuacji w której nie mogą nic zrobić, spogląda na całą akcję z boku, czekając aż skończy się to, co z jej ciałem robi inna osoba, dla której cała sytuacja też nie jest o przyjemności a bardziej o tym, żeby dąć radę i czegoś dowieść.
I tą akurat scenę film całkiem nieźle pokazał. I na tym plusy się kończą.
Z minusów po pierwsze casting. Główny bohater był przedstawiony trochę stereotypowo 'przegrywowo'. Z nadwagą, nieogarem życiowym, nieobyciem, dziwacznością i wyraźną przemocowością.
Tutaj mamy przystojnego aktora, z minimalnym dziwactwem i ledwo wspomnianą przemocowością w postaci kilku tekstów.
Charlize Theron nie byłaby wiarygodna w 'Monsterze' gdyby nie charakteryzacja. Popularny i przystojny chłopak z 'Sukcesji' raczej też nie pasuje do postaci flei i nieudacznika.
Kolejnym minusem są ordynarne niby-feministyczne wstawki. O kolonii owadziej, o forum moderowanym przez znajomą bohaterkę, o aseksualności byłego chłopaka. Wszystko z subtelnością wyskakujących reklam produktów w 'Truman show'. Szkoda.
I najgorszym jest gwłt na oryginalnej historii i zarżnięcie scenariusza w ostatnim akcie, gdzie z krótkiego opowiadania o niezobowiązującym hookupie z niewłaściwym człowiekiem...zrobiono historię o niezrównoważonej dziewczynie i jej odklejonych fantazjach, które w finale doprowadziły do zniszczenia życia bohatera...który jeszcze dodatkowo bohatersko ją uratował. Wow!
Trochę jak gdyby dodać do Star Wars (starej trylogii) epilog, że to Imperium było spoko a na Gwieździe Śmierci chcieli budować ekosystemy dla ginących gatunków. I Leia z Lukiem i Hanem trochę namieszali i zniszczyli dobrą ideę...
Cały wątek filmów z Harrisonem Fordem w filmie wydaje się być dość bezczelnie zerżnięty z eseju Popculture Detective na YT, o filmach z właśnie tym aktorem. Warto obejrzeć.
Jako adaptacja opowiadania to jest tragedia.
Jako samodzielny twór, to taki sobie filmik, trochę łopatologiczny, ale do przeżycia jeśli chce się zabić czas.