Oglądałam go niedawno po raz trzeci w życiu i stwierdzam, że intryguje mnie tak samo jak wcześniej. Sądzę, że nikt
kto nie posiadał w życiu przyjaciela/przyjaciółki tak oddanej jak nasze bohaterki, nie zrozumie więzi łączącej obie
postaci. Bardzo podobała mi się śmiała próba przeniesienia świata marzeń w jego bajkowym wymiarze,
bezpośrednio na ekran, bez dodatkowego filtrowania w postaci narracyjnej ironii, czy komentarza "spoza
rzeczywistości przedstawionej". Żyjemy życiem dziewcząt. Wszystko co poważne jest zarazem błahe, trywialne. Nawet
zabójstwo...
Chyba tutaj leży źródło wszelkich kontrowersji. Ja uważam, że trzymanie obranego na początku kursu (przedstawienie
rzeczywistości z perspektywy dwóch nastolatek o bujnej wyobraźni) aż do momentu tragedii, było doskonałym
pomysłem. To nie jest film o zabójczyniach, Jackson nie próbuje też moralizować... To film o 'niebiańskich
stworzeniach', o więzi, miłości, wyobraźni, przywiązaniu. Ta relacja między dziewczynami była fantastyczna. Kto mógł
przewidzieć, że społeczeństwo spróbuje ją zniszczyć?
Co do ostatniego zdania... każdy mógł to przewidzieć. Społeczeństwo to w głównej mierze sami kretyni (oczywiście) nie sami, nie są zdolni do myślenia, mają jakby zaprogramowane mózgi na taki a nie inny szablon i wszystko co odbiega od ich standardowego , debilnego "myślenia" i ich widzi mi się musi być zniszczone... a jeżeli chodzi P.Jacksona to aż żal jak zmarnował swój talent, jakby z każdym rokiem zatracał swoją tożsamość i zaczął kręcić coraz słabsze filmy, a teraz biorąc pod uwagę te beznadziejne, tandetne trylogie o hobbitach dla mas to już w ogóle apogeum