Ten ten film to kolejny dowód na to, ze ludzie inteligentni nie mogą odrzucać wiary w Boga.
Takie kino to młot na ateistów
Czy ty naprawdę w to wierzysz co piszesz?
Słowa "młot na ateistów" to kojarzy mi się z ciężką Inkwizycją czyli palenie na stosach, torturowanie przejmowanie majątków heretyków itp.
Poza tym jak film może być dowodem, przykład; Avatar nie jest dowodem na istnienie kosmitów.
Film może co najwyżej może prowadzić do jakiś refleksji na dany temat a nie być dowodem.
A może pomówimy o ateistach i ludziach którzy obalali wiarę, nie 500 lat temu tylko z XX wieku?
I też bym chciał oświecenia na temat inkwizycji.
Zacznijmy może od początku :) Na wstępie nie krytykuję nikogo za wiarę i nie wiarę. Człowiek to człowiek - nie rodzimy się wierzącymi bądź nie wierzącymi, rodzimy się ludźmi i każdy ma swoją wiarę nabytą przez społeczeństwo w jakim żyje, bądź w jakim SAM chce żyć, bo dokonuje wyborów więc ma inteligencje, mśli i przekonania swoje. Osobiście chętnie obejrzę ten film, ale nie przypiszę po tym filmie niczego bogu, bądź bogom. Niektórzy wierzą, że bóg jest w niebie i to on stworzył życie po śmierci i wiele innych rzeczy jakie to bóg czy bogowie nie stworzyli to ich dzieło :) Pierwsze co zostało stworzone i nie powinno istnieć to człowiek, człowiekiem jestem więc myślę i mówię o swych przekonaniach i inteligencjach mojego życia oraz czuję pogardę jeśli ktoś ma inne zdanie ode mnie - bóg stworzył człowieka na swój obraz, wiec masz wierzyć w to co ja wierze i narzuciłem innym ludziom inaczej zlinczują Cię swoją pogardą do Twych przekonań - podpisano Twój bóg (można by dodać xoxo <3 bo i tak Cię człowieczku Kocham bez względu jaki jesteś) F**K LOGIC! Z drugiej strony, ale z niego żartowniś! Jednak to nie jest zależne od kogoś jacy jesteśmy, w co wierzymy, to wszystko to Nasze przekonania. Jeśli ktoś będzie chciał brać narkotyki to weźmie, a jak nie, to nie. Masz swój rozum człowieku? Używaj go!
Słowa "bóg", "bogowie" - nie oznacza nikogo konkretnego i oznacza kogoś konkretnego - zależnie od wierzeń. Być może film poruszy kwestie religijne, bądź nie. Pytanie brzmi czy musimy filmowi przypisywać łatę religijności czy też nie (chyba, że sam sobie przypisał)? Czy życie po śmierci musi się równać z bogiem czy bogami bądź cudem, który powstał dzięki komuś (czyt. bóg, bogowie), a nie dlatego, że po prostu to jest czymś oczywistym, ale nie dla ludzi żyjących (bo nam trochę daleko jeszcze o przekonanie się co wtedy będzie)?
Jeśli faktycznie istnieje życie po śmierci i dzięki temu możemy spotkać Naszych bliskich, to czy potrzeba przypisywać to komukolwiek? Nie :)
Podpisuje się pod Twoim komentarzem obiema rękami i jakbym mógł też nogami:)
Nie powinno mieć znaczenia w co ktoś wierzy lub nie, aby być poprostu dobrym człowiekiem!
Aleś wymyślił, to że ten chłopiec przekroczył granice śmierci i widział różne rzeczy ( w co jedni mogą uwierzyć a inni nie) to nie znaczy że ateiści nawet jak powiążą to z Bogiem, i nagle zacznął w niego wierzyć
sanctup
Ten ten film to kolejny dowód na to, ze ludzie inteligentni nie mogą odrzucać wiary w Boga.
Takie kino to młot na ateistów
A wedlug mnie ten komentarz to kolejny dowod na to ze nie kazdy wierzacy jest inteligentny. Wiara jest indywidualna sprawa kazdego czlowieka i nikt inny nie ma prawa go oceniac ani krytykowac za to czy wierzy czy nie. Ja jestem osoba niewierzaca. Pamietaj ze nie kazdy czlowiek jest taki sam. Wierzacy czy nie, biedny czy bogaty, bialy czy kolorowy to nie ma znaczenia Wszyscy i tak skonczymy tak samo. A tym komentarzem osmieszasz siebie. Pozdrowienia od ATEISTY ;)
Sanchup uracz sie "Piła mechaniczną" nr 17 i odwal sie od kina dla myślących. Masakra, jak mozna byc tak durnym. :-(
Jako osoba wierząca, a jednocześnie poprzez studia w pewien sposób "połączona" z naukami ścisłymi, nie widzę powodu, dla którego ktokolwiek miałby uprzedzać do siebie wierzących i ateistów.
Szacunek przede wszystkim. Wierzący i ateiści winni się akceptować, nie antagonizować.
Większość się toleruje, przyjaźni i akceptuje. Jedynie radykałowie się kłócą mimo, że jedni drugim nic nie są wstanie udowodnić.
W grupie najlepszych przyjaciół mam ateistów i nigdy nie starali mi się nic na siłę udowadniać - ba, cenili oddanie osób wierzących. Szkoda, że nie każdy tak potrafi.
Pozdrawiam i Wesołych Świąt!
Ja mam podobnie, ale najgorzej jest obecnie w ludziach z mediów.
Także Wesołych :)
Ja bym powiedział raczej że ludzie inteligentni wiedzą, że jeśli coś wymaga wiary, to znaczy że jest nie pewne. Coś co jest pewne nie wymaga wiary. Więc jeśli coś jest nie pewne, to głupotą jest w to wierzyć, czyli zakładać że jest to w 100% pewne.
Młotem na teorię przedstawioną w tym filmie jest fakt, że ludzie, przeżywając śmierć kliniczną i różne podobne stany, w których mózg ludzki tworzy bardzo rzeczywiste wizje (np świadome śnienie), w zależności od szerokości geograficznej i kultury w jakiej się wychowali widzą inne rzeczy. I tak katolicy widzą niebo i Jezusa, muzułmanie widzą Allaha i symbole ich religii, ateiści widzą rzeczy które są dla nich ważne itd.
Istnieją przypadki dzieci, które wkrótce po narodzeniu opisują szczegółowo życie i rodziny osób mieszkających w zupełnie innym miejscu. Nie oznacza to jednak że istnieje niebo, lub chrześcijański bóg, lub reinkarnacja. Może oznaczać że istnieje inny wymiar rzeczywistości, którego jeszcze nie odkryliśmy, ale nie udowadnia istnienia konkretnego boga chrześcijańskiego, muzułmańskiego, hinduskiego czy jakiegokolwiek innego, ani w ogóle koncepcji istnienia boga jako istoty która włada światem.
Wiara w Boga nie wynika z tego typu teorii, ale takie obrazy mogą być przesłanką, że jeśli istnieje coś co jest poza sferą możliwości poznania człowieka, to prawdopodobieństwo istnienia Boga wzrasta (w którego wierzymy przecież z innych przyczyn).
Oczywiście jako chrześcijanie wierzymy w życie po śmierci, ale jeśli już wchodzimy w takie dywagacje, to Bóg jest znacznie bardziej prawdopodobny nawet bez istnienia życia po śmierci, niż samo życie po śmierci bez Boga.Takie jest moje przekonanie pochodzące z wielu przesłanek, ale poruszamy się tu w sferze wiary, na które dowodów nie mamy.
Ale przecież na wiele teorii naukowych również nie ma dowodów, więc co jest pewne na tym świecie pełnym złości? :-)
W każdym razie, filmy, które zaszczepiają w ludziach nadzieję są pozytywne, więc dobrze że powstają.
Pozdrawiam!
Nie zgadzam się z tym, że istnienie wszechwładnej, człowiekopodobnej istoty, która obserwuje sobie Ziemię i interesuje się losem człowieka na niej, jest bardziej prawdopodobne niż istnienie możliwości mentalnego kontaktowania się pomiędzy istotami żyjącymi na Ziemi. Istnieje cały makro świat, na poziomie kwantowym, który słabo jeszcze znamy i bardzo prawdopodobna może się wydawać możliwość poza fizycznego mentalnego oddziaływania na siebie ludzi itp.
Pewne na tym świecie jest to, że istnieje cierpienie, czy też męczący brak satysfakcji, spowodowany tym że człowiek przywiązuje się do rzeczy które przemijają. Człowiek próbuje sobie to jakoś wytłumaczyć brnąc w świat fantazji, wymyślając Boga, "sens cierpienia", życie po śmierci itp. Dzięki temu może poczuć się trochę lżej.
Ma to jednak też zły skutek. Mianowicie przyjmując którąś z tych teorii na wiarę, człowiek ten zamyka swój umysł i nie będzie już w nim motywacji by dążyć do lepszych, bardziej pewnych i prawdziwych odpowiedzi.
A jako praktykujący buddysta i były katolik uważam że lepsze, bardziej prawdziwe i pewne odpowiedzi istnieją.
Pozdrawiam serdecznie
Tak myślałem, że jesteś buddystą :-).
Nie mogę się zgodzić z Twoimi tezami. I nie mam na myśli tylko tego, że Buddyzm jest dla mnie brnięciem w fantazję znacznie większego kalibru niż Chrześcijaństwo jak dla mnie, ale o to że Chrześcijaństwo jest zaprzeczeniem zamykania swojego umysłu. Czy to nie nasza cywilizacja podbiła cały świat? Czyż odpowiedzi płynące z buddyzmu są lepsze, bardziej pewne? Na pewno nie.
Ale nie myślę tu zaczynać dyskusji na ten temat, ja mam swoją wiarę, którą świadomie powtórnie wybrałem jako dorosły, czytając coś niecoś o innych religiach a także studiując prace przedstawicieli przemysłu ateizmu,
Ty masz swoją, która została wybrana nie wiem z jakich przyczyn, ale wiem że dla wielu coś innego, niż wiara w jakiej się wychowali jest bardzo pociągająca, na takiej samej zasadzie chrześcijaństwo jest bardzo popularne w populacjach buddystycznych (znam wielu chińczyków, wiem o czym mówię), może więc zamiast szukać czegoś nowego warto się pochylić na tym z czego wyrósł rozwój dzisiejszego świata?
Ale tak jak napisałem, nie chcę tu zaczynać dyskusji nad wyższością jednej wiary nad inną, po prostu pozostajmy przy swoich zdaniach, pozdrawiam!
Też nie chcę robić offtopu od tematu filmu, ale odpowiem tylko na argument odnoszący się do wyższości naszej cywilizacji.
Otóż nasza cywilizacja rozwinęła się p o m i m o tego że chrześcijaństwo starało się blokować ten rozwój, a nie dzięki chrześcijaństwu. Najważniejszy odkrywca renesansu, autor być może największego przewrotu mentalnego ludzkości, który jako pierwszy zainspirował całą masę kolejnych odkrywców udowadniając, że rzeczywistość jest inna niż ta opisana w świętych księgach, Mikołaj Kopernik, przez całe swoje życie bił się z myślą, czy w ogóle wydawać swe dzieło, ponieważ się bał. Jego arcydzieło nauki trafiło do indeksu ksiąg zakazanych na setki lat. Pomimo strachu, pomimo egzekucji na stosach, pomimo gróźb ze strony inkwizycji Galileusz przestudiował dzieło Kopernika i kontynuował jego pracę. Po nim kolejni wielcy fizycy, filozofowie, biologowie, matematycy itd robili to w zaciszach swych pracowni wbrew nagonce chrześcijaństwa. Przykro mi, takie są fakty.
I teraz najlepsze. Dlaczego więc cywilizacja chrześcijańska ma o wiele większy rozwój technologiczny niż większość kultur buddyjskich? Ponieważ chrześcijaństwo n i e d a j e ostatecznych odpowiedzi na nurtujące ludzkość pytania. Wręcz przeciwnie. Taki Kopernik udowodnił że rzeczywistość może diametralnie różnić się od tej jaką wygłasza ksiądz z ambony. Chrześcijanie mają tylko wiarę, nie znają odpowiedzi, więc są zmotywowani do tego aby szukać. Chrześcijanie czują głód wiedzy, potrzebę samorealizacji, dążą do celów bo szukają. Bo pcha ich niewygodna potrzeba. Konkurują, bo chcą się czuć lepsi.
Buddyści nie czują takiej potrzeby, ponieważ medytacja daje odpowiedzi na pytania o sens życia, o to kim jestem i co tu robię, skąd się bierze zło i dobro, skąd szczęście i cierpienie. Medytacja sprawia że człowiek zaczyna stawiać wyżej spełnienie duchowe od materialnego. Sprawia że świat materialny staje się mniej atrakcyjny niż ten duchowy. Buddysta nie musi podbić świata by czuć się szczęśliwy. Współczuje ludziom zarzynającym się o władze. Świat, przyroda, człowiek zaczynają mieć sens, przyczyna i skutek daje odpowiedź, znika potrzeba pytań.
Dotychczas wszelkie odkrycia naukowe, szczególnie te z którymi największe boje toczyło chrześcijaństwo, potwierdzają przekaz filozofii buddyjskiej. Brak Geocentryzmu i centralnego płożenia i znaczenia człowieka we wszechświecie, ewolucja, fizyka kwantowa, to wszystko sprzyja buddyjskiej doktrynie anatta oraz współzależności. Współczesna zachodnia psychologia garściami bierze z praktyk i teorii buddyjskich.
Największy problem z buddyzmem jest taki, że trzeba włożyć dużo wysiłku w medytację aby cokolwiek zrozumieć. Ktoś komu nigdy nie udało się przebrnąć przez pierwsze stadia braku koncentracji może się łatwo poddać i szukać odpowiedzi, które ma pod nosem gdzie indziej. Cóż przynajmniej taki człowiek potem coś odkryje i dzięki temu mamy np taki internet. Kolejnym pokoleniom już dużo łatwiej będzie zgłębiać mniej znane w danym obszarze kulturowym dziedzictwa naszej ludzkiej cywilizacji. Europejska cywilizacja postawiła na rozwój technologiczny. Warto zaznajomić się z dobytkiem tej części ludzkości, która tysiące lat swego istnienia poświęciła na rozwój duchowy (rozwój mentalny).
Pozdrawiam
>>>Otóż nasza cywilizacja rozwinęła się p o m i m o tego że chrześcijaństwo starało się blokować ten rozwój, a nie dzięki chrześcijaństwu.
Jest to nieprawda. Cywilizacja zachodnia opiera się (a właściwie opierała się bo teraz zdycha) na trzech filarach: greckim stosunku do prawdy (przekonanie, że prawda obiektywna naprawdę istnieje, że nie leży pośrodku czy nie że każdy ma swoją prawdę), prawie rzymskim (chcącemu nie dzieje się krzywda, nike nie może być sędzią we własnej sprawie, prawo nie działa wstecz) oraz moralności Chrześcijańskiej.
Moralność Chrześcijańska była przełomem, cywilizacja zachodnia dzięki niej jako jedyna nie sławiła tylko siły jak to miało miejsce we wszystkich innych cywilizacjach, ale charakteryzowała się tym, że siła miała być użyta w służbie słabości - etos rycerza i obrona wdów i sierot.
To był przełom, dzięki któremu cywilizacja w swoim czasie zdobyła cały świat, również dlatego tylko w cywilizacji chrześcijańskiej nastąpiła emancypacja kobiet, ale tu też się pewnie zgodzimy że formy jakie to przybrało w ostatnich latach mogą być dyskusyjne.
Nie każdy sobie zdaje sprawę że średniowiecze było wynikiem upadku cywilizacji rzymskiej, po takim szoku to musiało się stać, zaś Kościół jak by na to nie patrzeć był instytucją, która utrzymała sztukę naukę tak, że zachód mógł przejść przez wieki ciemne.
Natomiast tu nie ma sporu, bo jak rozumiem, Twoim zdaniem rozwój techniczny i zdobycie większości ówczesnego świata nie jest przewagą cywilizacji zachodniej, ponieważ większym dobrem jest rozwój duchowy, i rozumiem to, choć nie do końca podzielam.
>>>Brak Geocentryzmu i centralnego płożenia i znaczenia człowieka we wszechświecie, ewolucja,
Geocentryzm był przekonaniem raczej cywilizacyjnym niż religijnym, ale też może być rozumiany na wiele sposobów. Np. jeśli założymy że nie ma innych żyjących istot w wszechświecie to możemy uznać że Ziemia jest centrum wszechświata z tego punktu widzenia.
Moim zdaniem to Biblia opisuje świat w wiernie, to co wiemy dzięki naukom przyrodniczym. M. in. Biblia mówi kilka razy o "okręgu Ziemii" oraz że jest zawieszona w nicości. Co do ewolucji to dowody na nią są niestety bardzo miałkie, myślę, że można przyjąć że makroewolucja nie zachodzi.
W każdym razie zaskakująco dużo cytatów z Biblii potwierdza dzisiejsze nauki przyrodnicze, ale nie chcę też wchodzić w ten temat głębiej, bo to nie jest centrum tej dyskusji.
Co do współczesnej psychologii, nie jestem osobą kompetentną żeby argumentować w tej sprawie, natomiast oczywiście niektóre teorie buddyjskie mogą być prawdziwe, tu bym się nie spierał.
Rozwój duchowy też jest bardzo ważny w chrześcijaństwie, jednak dzisiejszy zachód to już nie świat chrześcijański, oficjalną religią tego tworu jest marksizm kulturowy zwany polityczną poprawnością, więc niewykluczone, że w takim starciu to islam i buddyzm będą zwycięzcą na naszej stronie globu, bo po odejściu od chrześcijaństwa zachodnia Europa umiera.
Natomiast niektóre społeczności buddyjskie również konwertują na chrześcijaństwo i o tym należy pamiętać, news sprzed kilku dni, że za 15 lat prawdopodobnie populacja chrześcijan w Chinach zbliży się do 250 mln, sam znam kilka osób z Państwa Środka, które konwertowały na islam lub chrześcijaństwo z buddyzmu.
Ciekawa dyskusja, jednak proponuję przejście do dyskusji o filmie :-).
Pozdrawiam serdecznie!
Chyba jednak nie cały - to raz, a dwa to sformułowanie - podbiła świat - bardzo trafne (choć nie cały).
To była i jest najbardziej represyjna i ekspansywna religia w historii ludzkości - ukierunkowana na kontrolę nad wyznawcami - więc nie mogą się pogodzić, że to już nie średniowiecze i nie da się kolejnych milionów wyrżnąć, a reszty zastraszyć w imię jej propagowania.
W żadnych konfliktach nie zginęło więcej ludzi niż w wojnach religijnych i prześladowaniach na tym tle.
Pozdrawiam
Lepiej niż Muruu ująć tego nie można. Kłopot polega na tym, że większość głupców nie zdaje sobie sprawy ze swojej głupoty. Bez względu na wiarę oczywiście.
Hohoho, myślałem że tylko obrońcy krzyża są tak zażarci, a tymczasem rycerzy spod znaku fedory, równie zapalczywi ;)
Zgadzam sie, bowiem kim jest ateista? Nie wierzy w Boga, bo Go nie widzi... ale wierzy w istnienie siebie, ludzi z ktorymi rozmawia... I zamiast sie zastanowic skad sie wzial swiat w ktorym przebywa, uparcie twierdzi ze Boga nie ma. Nawet jesli czlowiek mialby powstac dzieki ufoludkom, to kto stworzyl ufoludki? A przepraszam, stworzyl sie sam? Wielkie bum i nagle cyk? :) No sorrki, ale samo z siebie to nic powstac nie moze. Podsumowujac, ateisci sa ograniczonymi głupcami, glupcami na swoj sposob bo wielu jest bardzo inteligentnych. To tak jak np. autyzm - tu czlowiek uposledzony niby, a potrafi zapamietac ksiazke kucharska po 1 przeczytaniu.... Wiec ateista to cos zupelnie odwrotnego, moze byc naukowcem, lekarzem, profesorem, ale cala swoja wiedze i inteligencje zaprzepaszcza gloszac ze Bytu zwanego "Bogiem" nie ma...
Jak powstaje kupa? Ludzie ją robią? Nie! Nie mają wpływu na robienie kupy. A nic samo na świecie się nie tworzy! Kupę tworzy w takim razie Bóg!
Zgadza się w pewnym sensie. Bóg stworzył wszystko, a my jesteśmy w Nim zanurzeni. Nawet szatana stworzył Bóg. Bez szatana nie mielibyśmy wolnej woli. Życie doczesne jest testem :)
Eee, 'No sorrki, ale samo z siebie to nic powstac nie moze' - to kto stworzył 'Boga'? Cytując dalej: 'A przepraszam, stworzyl sie sam? Wielkie bum i nagle cyk?' Pewnie wyjedziesz z tym, że w końcu to Bóg, był zawsze bla bla. Niemniej zaprzeczasz sam sobie tymi stwierdzeniami. Co tu się zastanawiać odnośnie istnienia świata, po pierwsze aż tak mnie to nie interesuje, po drugie nie mam środków ku temu, aby to sprawdzić. Chociaż zawsze lepiej użyć wyobraźni i się tego uparcie trzymać, co nie? ;)
Zresztą generalizujesz, przez co mijasz się z prawdą. Nie zamierzam Ci tego tłumaczyć bo to zbyt rozległy temat. Jednak to Ty sobie zamykasz furtki 'Bogiem'. Furtki w umyśle.
Zabawne, że piszesz, że 'Bez szatana nie mielibyśmy wolnej woli'. To tak jakby 'Bóg' nas chciał jedynie hodować jako bezmyślne istoty, a dopiero szatan otworzył oczy i wypuścił na wolność. Czy wolna wola jest dobra? Hehe tylko sobie głowy nie połam.
Pozdrawiam :)
Rzeczywiscie sam sobie zaprzeczylem :) I takze antycypowales, bo zamierzam wlasnie odpowiedziec, ze Bóg byl zawsze. A jak to mozliwe? Nasz rozum tego nie pojmie, tak jak wielu spraw, np. Istoty Trójcy Świętej. Po prostu lepiej w pokorze przyjac pewne rzeczy nich wywyższac sie i próbować być madrzejszym od samego Stworcy.
Co do mojej drugiej gafy: owszem, wolna wola byla by gdyby nie bylo szatana, bo np. moglibysmy wybrac czy mamy ochote na loda czekoladowego czy na waniliowego. Pan Bóg by nam tego nie narzucil, jaki mamy wybrac smak :) Mi chodzilo raczej o wybor miedzy dobrem a złem.
O wszystkim dowiemy sie juz wkrotce, cierpliwosci!
Bardzo ładnie piszesz. Znowu pozwolę sobie na pewną 'parafrazę' (w cudzysłowiu bo jednak nie będzie ten sam sens, tzn. nie ten sam wniosek, o): 'Po prostu lepiej w pokorze przyjac pewne rzeczy nich (niż) wywyższac sie i próbować być madrzejszym od innych' Natomiast czy nasz rozum tego nie pojmie, to nie wiem, może kiedyś ludzkość do tego dojdzie, a może nie. Chociaż na razie nie zapowiada się.
W ten sposób rozgraniczona 'wolna wola' ma już jakiś sens. Niemniej i tak można by to było rozbijać na części pierwsze, lecz nie będę wchodził w szczegóły.
Abstrahując od głównych wątków rozmowy, osobiście mam nadzieję, że ludzie nieważne jakiego wyznania czy poglądów będą unikali krzywdzenia innych, a starali się pomagać (być szczęśliwymi) ze wzglęu na własny moralny kręgosłup i wewnętrzne przeświadczenia, a nie z powodu narzuconej im odgórnie woli jakiegoś bytu i strachu przed możliwą karą. Bo jeśli znajdzie się ktoś, kto w imię tego bytu jako jego 'prawowity przedstawiciel' zaczyna wysnuwać swoje własne wnioski to potem dzieją się dziwne rzeczy. Uczyliśmy się o nich na historii, widzimy i słyszymy to dzisiaj w mediach i nie tylko.
Pozdrawiam serdecznie :)