Niezly film, ale nie potrafilem w nim dostrzec tego piekna co inni. Mozna smialo powiedziec ze lepszy od City of Angels, ale oceny daje im podobne. Bardzo duzo dialogu, szczegolnie poezji, niestety nie przepadam za tego typu dialogiem. Film ogolem dosyc glepoki i z przeslaniem ale jak dla mnie brakowalo mu czegos. Panuje w nim zbyt senny klimat. Oczywiscie to jest kwestia gustu wiec smialo polecam ten film kazdemu kogo ciekawi.
radevil niesamowite. o ile dobrze pamietam to kiedys niezle sie kłócilismy w innym temacie-ale tym razem przyznaje ci racje. to mógł byc naprawde niesamowicie piekny film. ale sposób narracji i koncówka zniszczyla wszystko, jedyna piekna scena to przedstawienie w cyrku albo koncerty rockowe. ale niesamowicie wkurzaly mnie niektóre gadki zwlaszcza koncowy monolog który był belkotem. o wiele bardziej polubilem drugiego aniola tego którego nie gral bruno ganz. ogólnie gdybym ja zajol sie tym konceptem wyszlo by prawdziwe egzystencjalne i metafizyczne arcydzielo , a tak jest bardzo przecietnie. mimo wszystko wstrzymuje sie od oceny-nie jestem do konca pewien swojego zdania a wartsci tego filmu.
mozliwe ze mielismy wymiane zdna we wczesniejszych postach, ale nawet tego nie pamietam. Przestalem sie udzielac na Filmwebie od prawie roku....brak czasu i checi....pomimo tego wciaz czytam komentarze :)
Ciesze sie ze w koncu sie zgadzamy co do przecietnosci tego filmu.
"Panuje w nim zbyt senny klimat.:
Pewnie dlatego ze sama egzystencja byla dla aniolow wlasnie jak ten sen. A moze zycie Berlinczykow po wojnie...
Ja również nie mam najlepszego zdania o tym filmie. Według mnie pokazywanie szarej egzystencji w filmie nie ma racji bytu. Bo jaki ma sens siedzenie przed ekranem i oglądanie tego co widzimy na co dzień wokół siebie?
Co masz na myśli? Że na podobne problemy ludzie patrzą inaczej? Czy, że nie każdy ma takie same? A może jeszcze coś innego?
W takim razie mi je przedstaw bo jak na razie to widzę, że piszesz bzdety, których sam nie potrafisz zinterpretować.
Jeśli robi się to z perspektywy aniołów, ma to sens zasadniczy. Ta bowiem, nie tylko nie na co dzień, ale i od święta nie jest nam dostępna.
To już zależy od widzów, od ich doświadczeń, przygotowania, wrażliwości, oczekiwań...
Ten film to filmowa poezja, a z tą wiadomo, jak jest. Wykazanie, że wiersz jest wartościowy wymaga wyjaśnienia, o co w nim idzie i jak to jest zapodane, a to złożona, skomplikowana i długotrwała procedura. Daruj więc, że nie zdecyduję się tu na jej przeprowadzenie.
Krótko i ogólnie mogą natomiast powiedzieć, że to, co mnie w tym filmie urzekło przede wszystkim, to wcale nie ta anielska perspektywa, wcale nie elementy treści, tylko sfera wizualno-muzyczna filmu, która dostarczyła mi sporo doznań estetyczno-emocjonalnych. Co się zaś tyczy fabuły, to to, co czyni film niepowtarzalnym i dla mnie fenomenalnym, to właśnie ta gra, to napięcie pomiędzy światem ludzi i aniołów, które jeśli pominąć, to faktycznie mamy senny film, o marnym naszym życiu, ale których pominąć właśnie nie sposób, bo są czymś, co ten film konstytuuje, czymś najważniejszym. Okazuje się, że ten anielski świat wcale nie jest taki cudowny i wspaniały, skoro aniołowie woleliby się zamienić miejscami z nami. Ale dlaczego chcieliby to zrobić, skoro nasz los taki parszywy? Może więc nie jest taki marny, jak nam się wydaje. Podobnie jak ich tak wspaniały, jak nam się wydawało.
Interesujące są tu dla mnie dwie rzeczy. Film pozwala zrewidować marność naszej egzystencji. Zaś na poziomie nauki o kulturze jest interesującym obrazem i studium jednocześnie anielstwa i anielskości, które, tak jak tutaj, rzadko kiedy chyba były w kulturze pokazywane. Ale choć, jak mówię, na rewizję naszego naszego obrazu nas samych pozwala, to jej w sposób automayczny nie ewokuje, o czym świadczy choćby Twój głos.
racja... widocznie trzeba być w określonym stanie/humorze/nastroju zeby wywolal...
Może macie rację. Spróbuję go kiedyś jeszcze raz obejrzeć i wtedy opiszę swoje wrażenia, a na razie jednak sądzę, że film jest nudny. Być może to dlatego, że nie przepadam za poezją, wyłączając oczywiscie Mickiewicza, za którym wręcz przepadam.
Na pewno jest utrzymany w sennej atmosferze. Jedni to lubią, inni nie. Za poezją też nie przepadam, mimo żem filolog.
Wyłączyć Mickiewicza z ogółu poetów? Ciekawe, czym sobie zasłużył na takie szczególne traktowanie. Szkoda, że to nie jest forum o tematyce literackiej...
Nie chodziło mi o wyłączenie go z ogółu poetów. Chodziło mi o to, że tylko jego poezję lubię.