Plakat i napis na nim zinterpretowałam jako reklamę filmu o miłości w pięknych pustynnych krajobrazach. Oglądając film, czekałam aż między dwójką bohaterów coś zaiskrzy. A tu się okazuje, że film jest skrajnie nieromantyczną historią tylko i wyłącznie wędrówki przez pustynię, wędrówki, jak się okaże, nierozsądnej i trochę bezsensownej. Miło było sobie popatrzeć na pustynię, bo to jednak niecodzienny widok, poza tym bardzo lubię Marion Cotillard, ale film sam w sobie, biorąc pod uwagę fabułę, jest słabiutki.