Pierwsza rzecz. Polski tytuł, jak zwykle beznadziejny. La dernier vol - proste tłumaczenie z francuskiego na polski to - ostatni lot. A co do filmu. Mimo, że akcja toczy się powoli, wręcz leniwie, nie ma w tym filmie nagłych zwrotów akcji to nie spoglądałam nerwowo na zegarek. Obraz w zasadzie całkowicie plenerowy, a plenery jak na Saharze. "tylko piach, suchy piach". Ale obraz ogląda się bardzo przyjemnie. Główni bohaterowie przeżywają wewnętrzne rozterki i dramaty, ale warunki dookoła nie pozwalają na histeryczne, hollywoodzkie zachowania. I dobrze. Na prawdę przyzwoite kino melancholijne. Dla kinomanów. Nie dla miłośników kina akcji.