Tykwer stanął przed trudnym zadaniem zmierzenia się ze scenariuszem- legandą. Ze starcia wyszedł obronną ręką choć niezupełnie bez szwanku. "Niebo", przede wszystkim w warstwie wizualniej, jest zbyt nachalne, brakuje subtelności, swoistego "intensywnego minimalizmu", który pomógłby w odbiorze bardzo delikatnych i łatwych do strywializowania kwestii przewodnich. O ile, właściwy niemieckiemu reżyserowi, język prostych metafor sprawdzał się dobrze w jego poprzednich obrazac, o tyle tutaj doprowadza do powstania kilku nieprzyjemnych zgrzytów. Dlatego historia pary kochanków, przedstawiona tak, jak robi to Tykwer, traci coś ze swego potencjału, a chwilami trąci banałem zamiast porażać prostotą. W tym świetle dobór obsady wydaje się główną zaletą filmu: Blanchett zachwyca. In plus warto zapisać zdjęcia (oceniając nie "co", lecz "jak" pokazują), nasycona kolorystyka to dobra odtrutka na polską zimę;)