PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=860997}

Niech się stanie

Come True
2020
6,0 2,3 tys. ocen
6,0 10 1 2314
6,2 9 krytyków
Niech się stanie
powrót do forum filmu Niech się stanie

[BARDZO DUŻY SPOJLER]

Sztampowe zakończenie mnie bardzo rozczarowało "uuuuu bohaterce to wszystko się śni bo jest w śpiączce" no bardziej zepsuć się chyba nie dało.

99% filmu to gęsty Lovecraftowski klimat - mamy jakąś inną rzeczywistość do której mamy dostęp poprzez sny, niepokój rośnie i rośnie. Ja osobiście zakończyłbym film udaną ucieczką z lasu. W ten sposób widz zostałby pozostawiony z pewnym niepokojem, odczuciem, jakiejś rzeczywistości poza.

A tak zakończył się tandentnie, plot twist, którym mogą się jarać tylko nastolatki (sam się jarałem takimi zakończeniami.... trzy razy, potem zaczęło to być przewidywalne i nudne)

Nie mniej piękne zdjęcia, cudowny klimat, świetnie budowane napięcie i świetna muzyka.

ocenił(a) film na 7
Mathiej3

Mam takie samo odczucie. Zakończenie rozczarowuje, wszystko psuje, nie pasuje, jest jak doklejone z innego filmu. Zakończyłabym na tym jak Sara przegląda się w lustrze, ale bez wampirzych ząbków (wtf?).

ocenił(a) film na 9
Dramat

Też chyba nie byłbym zadowolony, w sensie też mi się nie podobał ten mniejszy plot twist, że ona zabiła tego kolesia. :) Generalnie za dużo plot twistów i za dużo wyjaśniania.

Jedyny zarzut jaki mam do współczesnego kina, że tak bardzo próbują wszystko wytłumaczyć do końca, żeby nie było żadnych wątpliwości co widz zobaczył :) (A nawet jeśli reżyser stwierdzi, że jednak coś zostawi niedopowiedzianego, to jeśli film był sukcesem komercyjnym, to zdecydowanie zrobią sequel, który wyjaśni to, co wyjaśnione nie powinno być :D )

ocenił(a) film na 6
Mathiej3

Sztampowe i tandetne zakończenie, którym mogą się jarać jedynie nastolatki, ale ocenię prawie na maxa - czyli rewelacja...No ja pierdo.lę.

ocenił(a) film na 9
Bokciu

Masz jakiś problem z tym jak oceniłem film? Oceniłem tak jak czułem, ponieważ zakończenie było tylko małą rysą na filmie, który w warstwie wizualnej i emocjonalnej był dla mnie wyjątkowo odkrywczy i to co w nim odnalazłem przez pierwsze90 minut jest wystarczające do dania takiej a nie innej oceny.

ocenił(a) film na 7
Mathiej3

No nie powiedziałbym, że małą rysą, skoro wywraca wszystko do góry nogami sprawia, że cała fabuła filmu przestaje mieć sens. Tego typu twisty są fajne jeśli nadają historii nowe, interesujące znaczenie, ale w tym przypadku ono tę historię znaczenia kompletnie pozbawia. Skoro SPOILER wszystko to rozgrywa się tylko w jej, pogrążonym w śpiączce umyśle, wszyscy pozostali bohaterowie i ich losy są jedynie wytworem jej mózgu, a zatem nie ma się co nimi przejmować a cała intryga wokół cieni ze świecącymi oczami to tylko pozbawiony sensu, irracjonalny sen KONIEC SPOILERA. Właściwie gdyby skończyć film 2 minuty wcześniej i zostawić z niedopowiedzeniem byłby dużo lepszy. A tak pozostaje uznanie dla sfery audiowizualnej i całej atmosfery jaką reżyserowi udało się przez ponad 1,5h wykreować.

ocenił(a) film na 9
Koper

No ja się bardzo zgadzam. Też się zgadzam, że należałoby skończyć film 2 minuty wcześniej :)

Moja ocena wynika generalnie z tego jak patrzę na filmy. Tu trochę pozwolę sobie pofilozofować (podłapując wątki wprowadzone do estetyki przez Heideggera i Gadamera). Film to dzieło sztuki. Dzieło sztuki wywołuje pewne emocje i przez to jakie emocje wywołuje i jak to robi zmusza widza do konfrontacji tego co widzi i czuje z tym co już wie o świecie. Dzieło sztuki, czy to film czy obraz czy książka czy cokolwiek można nazwać dziełem sztuki, zmusza człowieka do tworzenia nowych treści, które pojawiają się w trakcie konfrontacji tego co widz już wie z tym co jest zawarte w dziele sztuki. Dzieło sztuki poniekąd pozwala odkryć to co w świecie ukryte - ale nie przez dosłowne przedstawienie (wtedy mamy do czynienia z kiczem i słabą sztuką) ale przez grę z odbiorcą. I ten film, pozwolił mi ujrzeć cały ocean rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Każde dzieło sztuki pozwala trochę bardziej zrozumieć świat. Mogę tylko skrótowo określić, jakie nowe treści pojawiły się w mojej głowie, ale opisać ich nie mogę, bo można tylko je odczuć.

Ale tak, po pierwsze nakreślił mi pewne relacje estetyczne i pozwolił mi bardziej się odnieść do innych obrazów traktujących o snach. W tym nakreślił mi nowe ramy na interpretację literatury około Lovecraftowskiej, zarówno mogłem dzięki temu filmowi przeanalizować na nowo jego cykl z krainą snów (te postaci to wypisz wymaluj avatar Nyarlathotepa!), jak i wrócić myślami do dzieł jego poprzedników chambersa czy Lorda Dunsany. Też mogłem skonfrontować ten film ze wszystkim co czerpie od Lovecrafta i mitologii snu. Jak właśnie stranger things czy gry fabularne, ale nie tylko Zew Chthulhu ale też na przykład Changeling:the lost czy Beast: The primordial.

W samej warstwie wizualnej i dźwiękowej również nakreślił nowy pejzaż przetwarzając tropy tak bardzo popularne teraz w fantastyce nawiązujące do lat 80. Pokazał co jeszcze można wyciągnąć z tej estetyki i przesunął granicę dużo dalej.

Pozwolił mi zrozumieć co na mnie działa, co wywołuje we mnie emocje. Pozwolił na lepszą introspekcję tego, co się dzieje w mojej głowie, jak i dlaczego odczuwam niepokój.

Służy również mi jako duża inspiracja, z której można kraść całymi garściami do własnej twórczości, czy to wizualnej czy fabularnej.

I tak dalej, i tak dalej. Mogę tak wypisywać tropy, które mnie poruszyły.

W każdym razie, przy tym całym ocenie wartości, które odkryłem, te parę fałszywych nut na końcu jest raptem małą skazą. Autor chciał jakoś skończyć swoją historię, nie wyszło, trudno. Może przekombinował. Może większość wyszła z pasji, tylko końcówkę przekombinował, bo ktoś mu nakładł do głowy, że film musi mieć przewrotkę na końcu, że musi się wszystko wyjaśnić, bo ludziom się nie spodoba. Nie wiem. Kultura ma tą wspaniałą właściwość, że możemy brać z niej co nam się podoba i robić z tym w naszych głowach co chcemy. To nie są nauki przyrodnicze, gdzie jesteśmy zmuszeni wziąć całość. :)

ocenił(a) film na 7
Mathiej3

Ależ ja doskonale rozumiem. Sztuka to sztuka, jest oceniana subiektywnie. "Come True" w takim aspekcie przypomina mi w tym aspekcie zresztą np. filmy Dario Argento czy taką "Twierdzę" Manna, "Stridulum", "Le Orme" etc. - gdzie dziurawa fabuła, często koślawo i niechlujnie prowadzona opowieść zdawała się być dla reżysera mniej istotna od budowania nastroju, formy audiowizualnej, czy paru mistrzowsko nakręconych sekwencji. Nie są to filmy kompletne, które można postawić na półce z napisem "najlepsze filmy w historii" ale z drugiej strony mają w sobie coś ponadprzeciętnego, coś co sprawia że bardziej zostają w pamięci niż takie filmy które są solidne, rzetelne, ze wszech miar poprawne, bez większych błędów ale bez żadnego błysku. I często takie filmy dorabiają się przymiotnika "kultowe". :) "Come True" ze swoją oniryczno-surrealistyczną atmosferą, synthpopową muzyką i chłodną paletą barw też ma na to szanse. :]

ocenił(a) film na 9
Koper

No właśnie <3 Ja uważam, że nie ma co brać za poważnie kina. Poza tym, trzeba często do filmów podchodzić z "życzliwą interpretacją" wtedy o wiele więcej się wyciągnie z seansu, niż w momencie w którym, podchodzi się do seansu tylko życzeniowo . :)

W ogóle uważam, że bardzo otwiera głowę jak się samemu spróbuje coś własnego zrobić. I można zrobić nawet największe G. ale wtedy człowiek bardziej rozumie jaka jest relacja między zamierzeniami autora a tym co ostatecznie widzimy na ekranie. Często jakieś niedoróbki wynikają z samej materii filmu, której nie da się kształtować idealnie. Materia dzieła sztuki zawsze stawia opór, bo trzeba napisać dialogi, bo trzeba jakoś film zakończyć (lub co gorsza zacząć), bo nie da się przedstawić dialogu wewnętrznego bohatera nie ocierając się o kicz. Bo czasem przewrotka na końcu filmu więcej niszczy niż dodaje wartości.

Dopóki samemu się nie poczuje na sobie tego oporu materii, to trudno do końca docenić wynik zmagań autora i tego co uzyskał. I nawet nie mówię, żeby koniecznie iść nakręcić film - chociaż to zawsze najbardziej zbliży do doświadczenia autora filmu, ale już pewne inne próby twórcze, jak chociażby napisanie opowiadania czy scenariusza da wgląd w proces twórczy. (Aczkolwiek trzeba wtedy pamiętać, żeby podchodzić obiektywnie do własnej twórczości, powiedziałbym wręcz, że krytycznie :D )

Piszę o tym, bo osobiście, to słabe zakończenie filmu traktuje jako coś, z czym sobie nie dał rady twórca, gdzie materia filmu go pokonała. Ktoś mu w pewnym momencie wmówił, żeby film się skończył w szokujący sposób, że musi być przewrotka, no bo nie można zakończyć filmu niekończąc go. Albo nie potrafił się odciąć od pierwotnego pomysłu. Może ta przewrotka, to był początek całego pomysłu na ten film i nie potrafił go odrzucić, bo był zbyt przywiązany do niego. Ten pomysł był częścią materii filmu, pod którym się ugiął.

Oczywiście można tak dumać, co zawiodło i dlaczego zdecydował się na taki koniec :) To trochę tak jakby dumać nad sękiem w drewnianej rzeźbie, który psuje harmonię całej figury. On jest i autor mógł albo go zostawić, albo wyciąć dziurę. I tak źle i tak niedobrze. Sęk pokonał artystę :) (a może nie, może sęk jest tam specjalnie!)

Ps. dzięki za zwrócenie uwagi na te tytuły, bo nie wszystkie widziałem (chociaż wiedziałem o ich istnieniu) zwrócę szczególną uwagę jak gdzieś trafię :)

ocenił(a) film na 7
Koper

A czy to nie jest tak, że film to zapis tego jak oni (naukowcy, lekarze, ci, którym udało się na koniec dostarczyć wiadomość) próbują się z nią skontaktować? Ujęty z punktu widzenia bohaterki czyli w jej śnie. Kiedy ona widzi w lustrze swoje zęby to lekko się uśmiecha - zaczyna rozumieć, że żyje w wyśnionej rzeczywistości... Pozostaje się tylko obudzić.

ocenił(a) film na 2
Mathiej3

co ty tam niby takiego znalazłeś w tym filmie, że wg ciebie był "odkrywczy"? dla mnie to on odkrył jedynie nowe poziomy autyzmu xD

ocenił(a) film na 9
yemeth1

Ciekawe wykorzystanie maniery "stranger thnigowej", udane przełożenie klimatu weird fiction na medium filmu, umiejętne budowanie niepokoju, ciekawe scenografie miksujące stylistykę lat 80 i współczeności, udane oświetlenie podkreślające klimat, udane żonglowanie między snem i rzeczywistością (poza końcówką), udany dobór aktorów i kostiumów. Generalnie świeży miks istniejących wcześniej elementów, tak aby zbudować niepowtarzalny klimat, aczkolwiek w duchu współczesnej retro-stylistyki.

ocenił(a) film na 7
Mathiej3

Moim zdaniem wszystko ma poniekąd swoje logiczne uzasadnienie. Wiadomość, którą otrzymała na końcu bohaterka pozwala przyjrzeć się na nowo temu co się w filmie działo. Owy tajemniczy świat "we śnie" to tak na prawdę prawdziwy świat, a czarna postać symbolizuje przebudzenie, tylko bohaterowie się jej boją, bo nie widzą, że są w śpiączce. Zakończenie tłumaczy tez poniekąd relacje dziewczyny z jej matką - Sarah unika jej bo być może wspomnienia o niej mogą negatywnie działać na jej resztki świadomości, tzn. może pomimo swojego stanu odczuwać tęsknotę za mamą i jej mózg się przed tym broni.

Mr_Tabaca

W takim razie o co chodzi z tymi jej zębami pod koniec filmu? Ma to jakiś wpływ na fabułę? Po co taki zabieg reżysera i scenarzysty?

ocenił(a) film na 7
Taio

Moim zdaniem po przeczytaniu wiadomości dociera do niej mozliwośc, że śni. Ona nawet się w tej scenie lekko uśmiecha. Znajduje wytłumaczenie dla tych wszystkich niecodziennych wydarzeń. Te wampirze zęby pokazują, że to co widzi nie jest rzeczywiste.

ocenił(a) film na 10
Mathiej3

Deczko marudzisz, ale troszku masz rację :) W momencie gdy dotrze do Was że te "cienie" to lekarze z realnego świata to...zrozumiecie :) I w bonusie dostałem paraliż senny, 10/10

ocenił(a) film na 9
VesperCadha

Ale ja to rozumiem, tylko ten chwyt mnie nie rusza i uważam za mało oryginalny :)

Generalnie filmy bazujące na plot-twistach są trudne do zrealizowania, żeby nie było zbyt groteskowo - patrz wszelkie Shyamalany i piły, gdzie te plot-twisty po prostu robiły z filmów groteskę.

Niech się stanie, ma tą przewagę nad większością filmów Shyamalana i piłami, że byłby dobrym filmem nawet bez tego plot-twistu. I mimo mojego całego sentymentu do twórczości tego reżysera, to większość jego filmów, przy drugim obejrzeniu traci (Chociaż szósty zmysł faktycznie zyskuje po znajomości zakończenia), zaś piły (mimo równego sentymentu) czym dalej, tym te plot-twisty są coraz bardziej naciągane. :)

ocenił(a) film na 5
VesperCadha

cienie? zabawna teoria, ja widziałem coś innego...

ocenił(a) film na 5
Mathiej3

bardziej się skopać końcówki naprawdę nie dało, pobili tu rekord świata, chciałem dać 6-7 ale ta końcówka wprawiła mnie w niesmak, autor chciał błysnąć a się skompromitował, przewistował jak nikt inny przed nim....

ocenił(a) film na 9
VanKert

W ogóle mam wrażenie, że winą za taką pogoń za plotwistami, można (przynajmniej częściowo) zrzucić na edukację filmową (zarówno mam na myśli szkoły filmowe, jak i podręczniki będące w tej chwili na topie) gdzie jest duża koncentracja na "przewrotkach", które mają zaskoczyć widza i w ostateczności, młodzi filmowcy, tak bardzo skupiają się na formalnych aspektach filmów, że gdzieś w tych wszystkich przewrotkach i zwrotach akcji ginie ich własna oryginalna myśl.

Inna sprawa, że widzowie, często oczekują jakiegoś ciekawego zakończenia, jakiejś przewrotki, bo jak film nie kończy się jakimś powalającym zwrotem akcji, to zblazowani widzowie oceniają film niską notą ze zdaniem "eeee, wiedziałem, że tak się to skończy". I filmowcy, zamiast myśleć o tym, o czym chcą opowiedzieć, to skupiają się na tym, żeby widza jak najbardziej zaskoczyć.

Ale prawda to, przetwistował jak nikt inny przed nim :P Nawet Shyamalanowi się więcej wybacza :P

ocenił(a) film na 8
Mathiej3

A ja się pozwolę nie zgodzić. Przede wszystkim, w podobnych gatunkowo filmach, to otwarte zakończenia można by nazwać sztampowymi ponieważ zdarzają się nadmiernie często. Z wiekiem, coraz bardziej doceniam gdy twórca ma odwagę zakończyć dzieło wyraźnie a przede wszystkim jednoznacznie za co często spotyka go krytyka, jak w tym wątku. Film jest logiczny a zakończenie wiele rzeczy wyjaśnia. Nie wiem dlaczego uważasz, że w filmie jest tak dużo zwrotów akcji? Ja widzę jeden czyli zakończenie, które nadaje sensu wielu symbolom i wcześniejszym wydarzeniom.

ocenił(a) film na 6
Mathiej3

A ja myślę, że gdyby zakończono film w momencie, w którym wydłubała oczy ukochanemu, byłoby to posuniecie bezsensowne a wręcz idiotyczne. Ot cyk i wyciemnienie. Wydłubała mu oczy, a ty widzu zastanawiaj się, o co tu chodzi.

A swoją drogą, była przed laty gdzieś w sieci creepypasta, która kończyła się takim tekstem, jaki pojawia się na jej telefonie w ostatniej scenie. Więc może ten film to ekranizacja owej.

ocenił(a) film na 9
Sony_West

Motyw zakończenia typu "to był tylko sen" lub " osoba jest w śpiączce i to jej są jej majaki" jest dosyć popularnym tropem, często sprzedawanym jako odkrywczy i szokujący plottwist - przewija się w filmach, opowiadaniach, creepypastach i teoriach fanowskich :) Stąd moje zniesmaczenie tym zakończeniem, bo było po prostu mierne intelektualnie.

Generalnie uważam, że dobry horror powinien jak najmniej wyjaśniać, żeby straszyć. Czym bardziej wyjaśnione jest, co się właściwe stało, znika efekt niesamowitości i psuje finalny efekt. Stąd też bardzo źle podchodzę do tych wszystkich prequeli horrorów, które wyjaśniają skąd się wzięło to zło, które nas straszyło. Straszne jest to, co jest niewyjaśnione :)

ocenił(a) film na 9
Mathiej3

Świetny film, niestety końcówka go oszpeciła nieco. Na ile rozumiem film odnosi się do psychologii Younga oraz koncepcji cienia. Bardzo zaskoczyło mnie, że ów cień został połączony z ciemną postacią z paraliżu sennego - to jest odkrywcze.

Mathiej3

Trudny film do poukladania. Niby wszystko mozliwe bo to jej jeden wielki sen. Ja nadal nie wiem czemu ona krwawila czasami z oczu i jak jej telefon znalazl sie gdzies w polu skoro niby jacys chlopcy go jej ukradli.

Mathiej3

Mi się zakończenie bardzo podobało i szczerze mówiąc duży plus za nie. Już mi się wydawało, że to będzie sztampowe zakończenie horrowe typu "porwanie przez istoty z koszmaru" itp. Cały film nabiera innego sensu przez to zakończenie.

ocenił(a) film na 10
Mathiej3

"W ten sposób widz zostałby pozostawiony z pewnym niepokojem, odczuciem, jakiejś rzeczywistości poza."

Ależ to zakończenie właśnie zostawia widza ze świadomością jakiejś rzeczywistości poza. To że okazało się że ona jest w śpiączce nie zmienia tego że jakaś nadprzyrodzona siłą trzyma ja w labiryncie stresujących i przynoszących cierpienie wizji.


Dla mnie ten film bardzo mocno nawiązuje do poruszanego już od wieku tematu nazywanego "Strzygą", "Zmorą", "Dusiołkiem" a w nauce zjawisko to jest nazywane "Paraliżem Przysennym" temat bardzo długi i nadal nauka go nie wyjaśniła... Zwłaszcza dlaczego jest tak podobny we wszystkich relacjach i zawsze jest poczuciem że jest w naszej obecności jakieś nadprzyrodzone zło w czesie tego owego "paraliżu przysennego".

ocenił(a) film na 9
rafal_szczepanski

Ok. Faktycznie, to mi nie przyszło do głowy, że mimo tego, że jest to sen, to nie niweluje istnienia tej siły, która ją więzi. Aczkolwiek dalej nie jestem przekonany. Mam wrażenie, że o jedną rzecz za dużo twórcy wytłumaczyli. :) O jedną rzecz za bardzo przekombinowali. Ale rozumiem twoje podejście, to ciekawa interpretacja :) Dzięki :)

Mathiej3

Dużo rozczarowań. Niepotrzebnie sugerowałem się opinią na filmweb.
Już sam seks przez typa lat 30 z jakąś małolatą mógł se reżyer odpuścić.

ocenił(a) film na 2
Mathiej3

Film bardzo nudny, fabuła wlecze się jak ślimak. Obejrzałem, patrzę na FW, a tu same zachwyty... Nie wiem, nad czym. Jedyny plus tego film to sinoszaroniebieski filtr obrazu, który podkreśla bezsenność postaci, która (SPOILER!!!), jak się okazuje, bezsennością nie jest.