który zdarzyło mi się oglądać w dzieciństwie więcej niż 24 razy (potem przestało się liczyć który
to raz...) właściwie to jedyny film oglądany przeze mnie więcej niż 3 razy. Wyniszczony VHS, na
nimż też i padła szlachetna i nigdy już nie reaktywowana głowica:) uczy uczy uczy - że życie to
straty, pożegnania i bezsilność, że ludzkość się zmienia, że jesteśmy niepowtarzalnymi
świadkami zawsze wyjątkowych zdarzeń i... że potęga człowieka tkwi w jego wyobraźni, którą
składa się z innymi na istnienie alternatywnego świata. I choćby przez sam ten fakt jesteśmy
bezcenni, bezkonkurencyjnie wyjątkowi. Pomieszanie Edenu z Elizjum i nirwaną - każdy coś
wnosi, każdy coś kreuje. Można bylo się dowiedzieć w wieku tych kilku lat, że myśl nie ma
granic, że wolno i powinno się ją giąć, ciąć, wyginać, nacinać ale że ma to jednocześnie jakiś,
inny od samej tylko swoim łbem zabawy, cel. Dziękuję Petersonowi za poprawienie mojego
dzieciństwa i uczynienie go (i nie tylko GO) ciekawszym. Wbrew pozorom zbrobienie dla
dzieciaków ciekawego dla nich filmu o pojęciu nieposiadającym realnego, namacalnego
desygnatu jest czymś godnym (z perspektywy czasu) uwagi.