Też mi to zgrzyta. Scena, od której wszystko się zaczyna, została tutaj przedstawiona w wyjątkowo głupi sposób. W książce po prostu otwiera drzwi, chce dowiedzieć się, czy z przyjaciółką okej - przez to jego śmierć wydaje się maksymalnie niepotrzebna i brutalna. A w filmie nie dość, że wykonuje niebezpieczny ruch, jakim jest sięgnięcie do samochodu, to jeszcze wygłupia się ze szczotką. Cała historia koncentruje się na tym, że od dziecka uczy się ich, jak mają zachowywać się przy policji, a tu Khalil odstawia takie coś.

Dokładnie. W książce nie wykonał żadnego niebezpiecznego ruchu, którym mógłby chociażby sprowokować policjanta do sięgnięcia po broń, a co dopiero do jej użycia (i to trzy razy). Już nie wspominając o tym, że ten policjant siłą wyszarpał go z auta, czego też nie było w zwiastunie. Martwi mnie to, bo Khalil w książce nie był przedstawiony jako taki śmieszek, który celowo by prowokował policjanta. Był zły, tak, ale wykonywał wszystkie rozkazy, bo wiedział jakie mogą być konswekwencje. Boję się, że przez to jak przedstawili tą sytuację w filmie ludzie zaczną usprawiedliwiać to, co zrobił ten policjant, bo uznają Khalila za idiotę, który chciał zacwaniaczyć przy dziewczynie.

I masz rację, niestety. Nie czytałam książki i właśnie tak odebrałam to zajście. Khalil w filmie od początku stawiał opór, kozaczył, pyskował, nie stosował się do próśb. Miał świadomość, że to dzielnica niebezpieczna i że policjanci mogą być dodatkowo uczuleni na wszystkie sygnały świadczące o próbie użycia broni. Ale nie, on musiał się bawić, sięgać do samochodu, coś z niego wyciągać, śmieszkować.
Przez tę scenę cały film jest dla mnie... odrobinę bez sensu.