To badziewie wyglada jakby jakis komputer wygenerowal pseudotarantinowski scenariusz i przyjal kilka zmiennych takich jak jedno pomieszczenie, duza ilosc dialogow itd gdzie tylko niedzielny kinoman zapity conajmniej szesciopakiem browarow nie polapie sie ze cos z tym filmem jest niehalo.

Dla mnie Quentin byl geniuszem bo mial wyczucie co gdzie i kiedy jego postacie maja powiedziec i zrobic. Mial tez wyczucie co do kolorow bo byl wrazliwym artysta co widac po Sin City 1 gdzie Quentin pomagal i Sin City 2 gdzie juz Quentin mial to w dupie i nie uczestniczyl w produkcji to wyszla kupa.

W ostatnim filmie "Hollywood" ktos przyjal zmienna ze tarantonowski film powinien miec sceny z kobiecymi stopami. Problem w tym ze tylko mistrz wie jakie stopy podobaja mu sie tak na prawde i jakie sa warte pokazania.

Mam teorie, ze ostatnie filmy podpisane niby przez Quentina Tarantino wcale nie sa jego dzielem. Wskazuje na to co najmniej 10 roznych czynnikow, od dialogow, przez rekwizyty po obsade, nie mowiac juz o braku klimatu.

PS. to post kierowany tylko do malej grupy swiadomych kinomanow, ktorzy mysla podobnie jak ja.Wiem ze watek zostanie zaraz wysmiany przez troli i innych baranow na multikontach wiec nie mam zamiaru nic tutaj odpisywac. Na kazdy negatywny koment zocznie odpisuje "sral cie pies". Czesc.