ale mimo wszystko sama fabuła tak przypomina mi fabułę Ringu... Nawet niektore sceny w "One missed call" byly prawie takie same jak w Ringu (wejscie do pokoju zmarlej podczas pogrzebu, scena rozmowy z kolezankami Yoko...). Ogólnie film mi się podobał, ale zbyt straszny nie był. Było kilka dobrych momenów, ale generalnie to po prostu fajny film :).