Końcówka jest strasznie poplątana, ale stworzyłam własną wizje jej interpretacji :D

Dużo osób upiera się, że ten facet nie miał zginąć. Ale przypomnijmy sobie moment, w którym dzwoni telefon Yumi - głównej bohaterki. Ten facet próbuje odrzucić połączenie/rozłączyć się/wyłączyć telefon. Ale nagle dzwoni drugi. Biorąc pod uwagę fakt, że ta osoba nagrywała się na pocztę, można by przypuszczać, że drugi telefon należał do ów faceta (Mimiko miała zabić ich oboje). Uznając fakt, ze nie znamy japońskiego i nie wiemy czy te numery były takie same czy różne, brzmiałoby logicznie :D

Potem sprawa inhalatora. Uważam, że tu raczej chodzi o znaczenie symboliczne. Uratował tą dziewczynę, więc powinna przestać zabijać. A właśnie staje się na odwrót...

Mimiko przychodzi do naszej głównej bohaterki. Przypuszczam, ze ją zabija, a potem jej duch wchodzi w jej ciało. A biorąc pod uwagę to, że telefony Yumi i tego faceta dzwoniły w podobnym czasie - nadszedł też czas tego faceta. Mimiko w ciele Yumi rani mężczyznę. I tu zaczyna się cała niespodzianka.

Znamy fakt, ze oboje nie żyją w następnej części . Tak? Czy nie uważacie, że facet budzi się w normalnym szpitalu? Bo Mimiko go zawiozła? Pamiętamy, ze zawsze zawoziła swoją siostrę do szpitala, gdy zrobiła jej krzywde. Budząc się rano widzi, ze wszystko jest już ok i może był to tylko straszny koszmar. Widzi dziewczynę, która do niego podchodzi i czuję się jak w niebie. Dziewczyna go całuję, daje cukierek. On myśli, ze wszystko jest już ok. I nagle widzimy nóż.

Myśląc realnie możliwe, ze dziewczyna zabiła go jak każdą swoją ofiarę. Zadzwoniła, dała cukierek, zabiła. Tylko w ciele Yumi. I po tym wszystkim - niebo. Jak symbol tego, ze on nie żyję (ona go zabiła), a ona też odeszła do "swojego nieba" - zabiła ostatnią ofiarę i może odejść.

Brzmi dosyć logicznie mi się zdaje :D Co myślicie?