Nie przepadam za osobą Toma i filmami w których gra, jednak tutaj jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Otrzymaliśmy kawał dobrego filmu, z całkiem całkiem ciekawą fabułą, może odrobinę zawiłą, ale dla mnie jest ok; obsada też powiedzmy daje radę jak i również scenariusz. Film wybronił się na 8, polecam.
fajne w tym filmie są:
- stylizacje nawiązujące do starego SF (scena, kiedy jack zostaje ogłuszony kolbą np, jest ok)
- w muzyce da się dosłyszeć fajne akcenty, jakby tangerine dream, coś takiego w każdym razie
- zdjęcia i efekty są niezłe. Widać postęp techniczny, efekty nie nachalne, estetyka.
nie fajne są:
- nielogiczności. Nie za bardzo rozumiem, jakim cudem obca, supertechnologiczna istota Teta, po przebyciu wszechświata i zniszczeniu ludzkiej cywilizacji miała by się przez 60 lat męczyć z niedobitkami i jeszcze na dodatek im ulec. Sztuczka z samolotem-pułapką trochę naiwna jednak.
ciekawym i chyba nie do końca zamierzonym wątkiem filmu jest teza, że podporą systemu terroru i zagłady są "Perfekcyjne panie domu" w osobie Victorii;)
Przez 60 lat wysysała energię z planety, przetwarzając morską wodę. Niedobitki próbowały temu zapobiec.
E tam. Z tego, co zrozumiałem chodziło wyłącznie o zasoby. Z jej możliwościami technologicznymi zlikwidowała by ludzkość wytwarzając jakiegoś wirusa, zmieniając skład atmosfery, albo np faktycznie napromieniowując powierzchnie, zamiast się cackać jakimiś tam dronami, bombami i klonami. Tak by było taniej, szybciej i skuteczniej, choć zupełnie "niefilmowo". Raczej w stylu "Drogi" 2009, niż "dnia niepodległości".
Moim zdaniem to mogly byc bardzo dobry film SF. Potencjal troche niewykorzystany.
Oprawa audiowizualna na +
Scjentolog mimo ze go nie trawie na +
Fabula duzy -
(a Freemana mogliby juz przestac obsadzac w rolach mentorskich, moglby zagrac cos innego)