1) Dlaczego bohatera nie zastanawia jakim cudem cała planeta została niby skażona a ten jeden maleńki 'własny' sektor już nie? Nie widać na granicy sektora żadnego ekranowania promieniowania a grożą mu że za tą magiczną granicą od razu się usmaży... Przecież promieniowanie słabnie/rośnie stopniowo, nasz hero ma absolutnie wszystko, włącznie z basenem i skuterkiem a nie ma licznika Geigera żeby sprawdzić ile prawdy w teorii o promieniowaniu oraz wojnie rzekomo wygranej wielkim uderzeniem jądrowym.... ?
2) Dlaczego Harpera od początku nie zastanawia jakim cudem tak ważna misja powierzona została tylko DWÓM osobom a na Tetcie rzekomo jest cała ocalała ludzkość - w domyśle setki tysięcy jak nie miliony ocalałych czekających na wycieczkę na Saturna (lol). Toż to ja w kinie od początku zadawałem sobie takie pytanie i konkludowałem że coś tu musi być nie tak a wymazanie pamięci to tylko wygodna wymówka dla ukrycia jakiegoś grubszego spisku. Bohatera oczywiście to w ogóle nie zastanawia i nie interesuje....
3) Kto niszczy te wszystkie drony skoro wiadomo że partyzanci się raczej kryją (hełmy itd.) i walcza z nimi raczej tylko w ostateczności (widac było jaką masakrę 3 drony urzadziły w bazie, i jak słabo ludzie byli przygotowani na walkę z nimi, a co dopiero w otwartym terenie)? A nawet jeśli to ludzie Morgana Freemana niszczą te drony to czemu od razu nie dobijają ich tak by w ogóle nie dało się naprawić (Harper przylatuje z opóźnieniem, poza tym musi żrec, spać., ma okresy przerw).
4) Problemy logistyczne ufoków. To mnie rozwaliło. Dysponują praktycznie nieograniczoną energią fuzji pochodzącą z elektrowni wielkości tysiącpiętrowych, gigantycznych budowli a NIE STAC ICH żeby uzupełniać drony które są kulkami o średnicy 1 metra? Przecież ilość energii i materiałów zuzytych na wybudowanie jednej takiej elektrowni (a w sektorze stało ich kilka) wystarczyłaby do wytworzenia pierdyliarda tych śmiesznych kulek, tymczasem cały film opiera się na przekonaniu widza (oraz oszukiwanego nieszczęsnego Harpera) że że mają ogromne problemy logistyczne, nie przysyłają czesci zamiennych, że trzeba łatać zepsute drony narażając życie itede. To się kupy nie trzyma od samego początku.
5) Jw. ufoki (własciwie jeden ufok: Tet) mają gigantyczne elektrownie termojądrowe równe co do zasobów jakiemyś pierdylionowi dronów ale na główną bazę partyzantów wysyłają 3 (słownie: trzy) drony które i tak sieją tam niezłe spustoszenie. Co to za strategia? Nie mogli wysłać sześciu? Albo tysiąca (patrz pkt 4).
6) Misja samobójcza - lol na maxa. Tet potrafi skanerem wyczuć drobne wahania w głosie bohatera ale nie potrafi zeskanować pojazdu i wykryć że wiezie wodorówkę gotową do odpalenia :) albo że w trumnie nie ten obiekt co trzeba.... Oj ufoki, ufoki i ta wasza super WYBIÓRCZA technologia...
7) Nie jest do końca jasne skąd niby ta zielona dolinka na planecie zniszczonej kataklizmami, z dominującym krajobrazem księżycowym. Inne wąwozy w filmie wyglądają na tak samo jałowe jak cała reszta. Motyw jak z seksmisji :)
8) Harpera w ogóle nie interesuje dlaczego jego b. żona wita go słowem "Jack!" , nie podejmuje w ogóle tematu skąd u licha ona zna jego imię.
9) Żona Harpera tez jak niedorozwinięta, ani me ani be - jakby nie interesowało ją co sie dzieje i dlaczego - skoro jest rok 2078 a przytomność straciła w 2017 - jej mąż jest dalej młody... Nawet po tej wizycie na tarasie widokowym gdzie Harperowi wraca pamięć - nie odbywają rozmowy która musiałaby się skończyć logiczną konkluzją że Harper to klon a cały świat i cała "misja" to spisek masońsko-ufocko-iluminacki :)
10) Tego nie jestem pewien do końca ale retrospekcja przedstawiająca wyprawę Odysei do Teta wygląda mocno naciąganie - zbliżają się do celu misji nadchodzi moment krytyczny a większośc załogi śpi sobie zahibernowana w przedziale z tyłu zamiast stać na stanowiskach. Nie do końca jest tez jasne dlaczego Harper odcina ten przedział i kieruje go na ziemie - skąd niby z góry wie że coś im grozi, ufoki nie przedstawiają póki co żadnych złych intencji.
Ale mimo wszystko uważam ten film za DOBRY :)) W trakcie oglądania jest ewidentne przeczucie że 'coś jest mocno nie tak' ale nie jest ono tak dojmujące by psuć zabawę, na pewno bugi są znacznie mniej rażące niż w Prometeuszu, gdzie tępota bohaterów była posunięta o kilka stopni dalej tak że aż raziła w oczy i psuła całą historię.
Moje kontr-argumenty na pewne kwestie:
1) Licznik Geigera jeśli by miał to byłby zaprojektowany przez Tet jak cały sprzęt i dalej by oszukiwał.
2) Zgadzam się mały personel, ale Harper od pierwszych scen mówi, że coś mu tu nie gra i szuka odpowiedzi na swoje sny i co było przed wymazaniem pamięci.
3) Drony niszczone były przez ludzi Freemana, zobacz na wieżyczki jakie mieli rebelianci - zrobione były z osłon tych dronów, poza tym zakosili aż 10 baterii co znaczy że 10 dron padło. Ale faktycznie - powinni je niszczyć.
4) Nie wiadomo czy Tet miał możliwość produkcji, może miał ograniczony zapas technologi, ale mogę się zgodzić w tym punkcie.
5) Jakie elektrownie? To były wieże do pobierania wody oczywiście z jakimś tam pewnie reaktorem - fakt, z tego co pamiętam była mowa o stopieniu rdzenia po wybuchu wieży. Na końcu bazę rebeliantów atakuje już całkiem spora grupa dron.
6) Tu się zgadzam, dodatkowo zastanawia mnie czy Tet nie widział, że Tech-49 leci pojazdem z numerem Tech-52 i czy zapomniał o całej awanturze na planecie???
7) E-tam mogło być więcej takich miejsc w innych sektorach
8) Harper jest zszokowany.
9) Podczas jednej z pierwszych rozmów powiedziała coś w stylu:
"Widać ciebie wybudzili trochę wcześniej", ona myśli że Harper też był w Krio i że go znaleziono wcześniej niż ją.
10) Cel misji to był księżyc Saturna, oni nagle natrafili na Tet i mieli go zbadać, ta załoga pewnie większość z nich była jakimiś geologami albo coś, nie było też czasu na wybudzienie i dochodzenie do siebie.
Co do 5 - to były elektrownie, cała "misja" polegała na pilnowaniu produkcji energii (z wody, przez fuzję termojądrową) w tych olbrzymach. A jeśli opanowali energię fuzji i budowali takie giganty dostarczające kolosalnej energii to czymże przy tym są te małe drony :) pod koniec filmu bazę atakuje chyba z 10, co to jest za logistyka wojenna wysłać 10 takich kulek jak obok stoi 1000-piętrowy reaktor termojądrowy wskazujący na zasoby o kilka rzędów wielkości większe.... W realu ludzkość nie miałaby szans w starciu z cywilizacją dysponująca taką technologią a Sally w ogóle nie musiałaby się wysługiwać klonami.
Tępactwa Julii (pkt 9) i zupełnej beztroski Harpera (pkt 8) nie da się raczej wybronić. Jeśli ona myśli że go znaleziono wcześniej to OK, ale przecież nie może abstrahować od realiów w rodzaju ziemi zniszczonej jakimś konfliktem, wielkich reaktorów termojądrowych na zatoczce, rozwalonego ksieżyca i jakiejś dziwnej piramidki na niebie, helikopterków zupełnie nieznanych w jej czasach itd. Gołym okiem widac że to nie 2017 rok. To wszystko niby miałoby się stać w tak krótkim czasie że Harper nie zestarzał się ani na jotę od czasu kiedy ostatnio go widziała podczas misji na Odyseji? Come on, z pkt widzenia Julii nie było większych podstaw żeby po rozejrzeniu się po okolicy nie uwierzyć że mamy rok 2078, więc pierwsze słowa do Harpera powinny być: chłopie, ty przez 60 lat się nic nie zmieniłeś, coś tu jest prosze ja ciebie mocno podejrzane. Tymczasem oni szlajają się po mapie przez godzinę czasu filmu i stopniowo 'odkrywają prawdę' zamiast po prostu od razu dojśc do logicznych wniosków :)) Zresztą to jest problem w wielu filmach że aby opowieśc szła do przodu a fabuła się kręciła zgodnie ze scenariuszem - to bohaterowie muszą zachowywać się nie do końca logicznie.
Co do pkt 9. Julia mogła myśleć, że Jack obudził się 5 lat temu, w filmie pow, że ich misja trwa 5 lat, czyli obrona wody, to moje domysły jedynie, że Julia mogła domyślać się, że Jack był też uśpiony cały ten czas, a obudzili go 5 lat przed nią, bo kiedy zostali wysłani na misje, całą załoga została uśpiona. Naciągane, do granic maksymalnych, ale to chyba jedyne "logiczne" wyjasnienie
Do punktu 4. Ja uważam, iż TET nie dysponował tak wielkimi środkami logistycznymi, aby wejść w otwarty konflikt z naszą cywilizacją i zabespieczyć wszystkie akweny wodne na naszej planecie. Ponadto TET to maszyna, zatem można się spodziewać, iż zgodnie z obecną doktryną wojenną z większa precyzją niż nasi historyczni i obecni stratedzy minimalizował straty własne. Jeśli zniszczenie księżyca zabiło ponad połowę ludzkości, o to chodziło, gdyż chcąć ukraść zasoby ziemi byt ten musiał się nas pozbyć z powieszchni planety. Obecne w nauce i wojskowości słyszymy o tym co by się działo jeśli obcy weszli by z nami w konflikt, gdyby chcieli ukraść nasze zasoby. I tak dokładnie by to wyglądało, po zmasowanym atkau z orbity, musieliby zejść na ziemie i walczyć z nami już na równiejszych zasadach.
Ponadto zwróćcie uwagę na fakt, iż efektywność zespołu Jack - Vicki i innych, polegała na motywacji - ludzkość na Tecie, ludzkość na Tytanie - tam nie ma wody, musimy pilnować "zasysaczy wody" i naprawiać drony, to też element kontroli klonów - może Tet był świadomy "wad pamięci". Jednak wszystko to w ramach minimalizacji strat własnych. Plan nie jest wyjątkowo obcy, mocno bazuje na obecnych doktrynach wojennych.
No nie wiem, nie wiem :) Ludzkośc nawet przy dzisiejszym arsenale nie ma środków technicznych by rozwalić księżyc na kawałki - taka operacja byłaby wysiłkiem wymagającym kilkudziesięcioletniego programu i ogromnego zmasowania środków jądrowych i kosmicznych... Tymczasem tet załatwił księżyc "od strzała" :) Tak samo fakt opanowania energii fuzji - to jest coś co wskazuje na ogromną przewagę technologiczną, bo fuzja jest praktycznie źródłem niewyczerpalnej energii (zob. projekt ITER - jakby to było takie proste to juz dawno by było zrobione, bo stawka jest gigantyczna, a tet ma fuzję w małym paluszku). Nie wspomne tutaj o inzynierii (zdolność do tworzenia ogromnych konstrukcj). I w realiach takiego potencjału techniczno-logistycznego jakiś facet musi latac po pustyni i ręcznie naprawiac zepsute maszynki... :)
A tak w ogóle to ten cały TET , jego jadro - Oko, wyglądało trochę na ściągnięte z Odysei Kosmicznej. Zastanawia mnie jeszcze fakt, że na Tet nie było nikogo, nie tego się spodziewałam. Tylko sztuczna inteligencja?!
MOrgan Freeman wspominał , żę obserwował Harpera, wszystkie klony, że są one bez duszy zabójcy. Ale jak tylko Harper 1 spotkał drugiego siebie to ten też miał wspomnienia o żonie. Zastanawiała mnie też ilość klonów na Tet . Rozumiem, że jak tylko zespół był niekompatybilny to niszczyli klony i zastępowali je innymi. Na Tet były ich tysiące. Pytanie co powodowało, że przestali być kompatybilni. Wspomnienia?
Tak akurat sam TET, nie tylko jego oko to nawiązanie do Odyseji Kosmicznej - do HAL 9000 jako sztucznej inteligencji, a kształtem do monolitu choć to nie ta figura geometryczna :) Ponadto statek, którym Harper miał polecieć na Tytana, a poleciał na TET nazywał się Odyseja. :)
Rzeczywiśćie statek przecież nazywał się Odysesja. więc skojarzenia jak najbardziej słuszne. A jeśli chodzi o monolit to też można to skojarzyć , nie tylko na sam kształt, który w sumie tylko trochę przypomina monolit. Wygląda raczej jak piramida.
Wiem zimna fuzja jest trudnym do osiągnięcia zjawiskiem. I nie twierdze, że TET był jakiś "zacofany", ale oprostu jako sztuczna inteligencja mimo wszystko minimalizował straty własne. Jakbyś prowadził wojne i miał szanse dokonać dużych zniszczeń po stronie przeciwnika bez angażowania całości własnej machiny wojennej to też byś tak zrobił. Dla mnie to logiczna sprawa. Technologia nie ma tu nic do znaczenia.
odpowiadam na towj post ale w sumie nie do ciebie pisze.
ktos tu pisał wyzej czemu ludzie byli potrzebni? no po to ze dron nie naprawi drona, to technicy je naprawiali i tez dlatego jak pisano by zmarginalizować koszta.
czemu swidrujecie niektorzy ten film jak nie wiem co, takie mieli po prostu realia i chęci, na film nie patrzy sie jak powinno byc z naszej perspektywy. kazdy tego typu film to po prostu alternatywna rzeczywistosc i kolej rzeczy.