Generalnie nie ma sie do czego przyczepic. Dobrze zrobiony. Raczej zadnych bezsensownych niedomowien. Jest ok choc zamiast toma cruise'a moglby byc will smith, lub jakis mniej rozpoznawalny aktor. Koncowka troche przydluga. Raczej do niego juz nie wroce.
Jesli chcesz zobaczyc Willa Smith'a w tego rodzaju filmach to mam dla Ciebie niespodzianke, a mianowicie film, ktory wychodzi za miesiac/poltora i nazywa sie After Earth rownierz jest to Sci-Fi i gra tam glowna role;)
Tak wiem:). Wlasnie wczoraj widzialem zwiastun, ale narazie jestem sceptyczny. Mega orly i inne przerosniete zwierzeta narazie mnie nie przekonaly. Mam tez wrazenie ze film jest bardziej pod jego syna niz pod niego, ale narazie to tylko wrazenie.
Ja z kolei mam odczucie że dawno filmu o tylu "dziurach" w spójności opowiadanej historii nie widziałem, w pewnym momencie już wszystko było bez sensu a końcówka jak z dnia niepodległości dopełniła reszty. Ogólnie rzecz biorąć przyleciał na ziemię megamądry i cwany komputer wielkości księżyca- (taki jak z matrixa po zużyciu wszystkich baterii) zniszczył księżyc ( dziwny sposób na podbicie planety) i wybił przez to prawie wszystkich ludzi, a następnie sklonował dwójkę ludzi z przypadkowego w sumie kokpitu statku kosmicznego (mogły to być małpy albo Łajka) i kazał im naprawiać jakieś drony i budując tysiące willi z basenami i udogodnieniami dla tych "bezmyślnych klonów" które jednak pamiętały coś ze swojego wcześniejszego życia, dlatego straszył je jakimiś polami radiacji- od kiedy to klony pamiętają, czemu przez 70 lat te śmiertelne drony nie zabiły ludzi skoro śledziły jacka po dna zostawionym na piasku?? po co klonował tych ludzi skoro maszyny mogły naprawiać maszyny, skąd taki pomysł wogóle, absurd goni absurd. Potem ten komputer zaczął się zachowywać jakby był głupszy od kury, jack korzystał ze sprzętów połączonych z tą ich bazą - mógł go śledzić, podsłuchiwać, nagrywać ale sobie odpuścił i czekał na jego przylot- maszyna która przemierzyła galaktyki i zniszczyła księżyc oraz wygrała wojnę z ludzkością została wykiwana bo wpuściła do swojego środka zbuntowanego klona z substancjami rozszczepialnymi na pokładzie i starym rannym na pewno śmierdzącym czarnym facetem zamiast młodej białej kobiety - to jakiś ślepy ten superkomputer, więcej logiki ma gra supermario bros. Film wizualnie fajny ale dłużyzny i niespójna fabuła zabiły moją przyjemność z filmu, o mojej ulubionej tematyce...
Ja lubie sci fi ktore ma w sobie cos tajemniczego. Lubie tez klimat odosobnienia. np solaris. Jedna jednostka gdzies w przestrzeni, probujaca zrozumiec cos czego i my narazie nie rozumiemy, czego nie znamy, a ona zostala zmuszona do pojecia tego. Mysle ze jesliby autor wytlumaczyl wszystko film nie bylby juz tak udany. Poza tym to na podstawie noweli rezysera:).
Jesli chodzi o to czy komputer jest glupi czy nie glupi to kazdy wie ze komputer jest glupi:). Ja to sobie tlumacze tak:
jak przylecial to mogl zauwazyc ze ludzie sie do czegos nadaja. Np. nie musi na nich tracic energii a oni i tak robote zrobia za niego. Mozna zalozyc ze dlatego robil armie klonow. Na tej planecie chcial tylko wody. Mozna zalozyc ze wiedzial ze odbierze wode zginie wszystko co sie na nim opiera, co sie nie poddaje subordynacji. Czemu nie robil dronow a ludzi. Moze drony byly o wiele drozsze moze stanowily wieksze zagrozenie jesli np. byly robione wlasnie na podstawie tej "nuklearnej" baterii. Moze widzial ze ludzie to frajerzy ktorym mozna wmowic wszystko:) itd itp.
Jeśli masz chęć rozejrzyj się nieco po wątkach na forum - tam znajdziesz odpowiedzi na każde z pytań, które zadałeś. Na większość z nich można odpowiedzieć niemalże odrazu po obejrzeniu filmu, w związku z czym... być może nieuważnie oglądałeś? Ten fragment wypowiedzi zdawałby się to właśnie sugerować:
"zniszczył księżyc ( dziwny sposób na podbicie planety) i wybił przez to prawie wszystkich ludzi, a następnie sklonował dwójkę ludzi z przypadkowego w sumie kokpitu statku kosmicznego (mogły to być małpy albo Łajka) i kazał im naprawiać jakieś drony"
Nie traktuj mojej wypowiedzi jako jakiegoś przytyku czy tym bardziej ataku w Twoją stronę bo nie prowadzę nigdy słownych utarczek w internecie :) Wiem, że film mógł nie przypaść komuś do gustu i to jest naturalna sprawa, ale np zarzuty które sformułowałeś... - możesz mi wierzyć, że gdybyś uważnie obejrzał film, nie zadałbyś ani jednego pytania z tych, które teraz są dla Ciebie niezrozumiałe i stanowią dowód na brak spójności i sensu całej fabuły.
Wierz mi że film oglądałem uważnie i ze względu na to że bardzo lubię sf i dlatego że się tym interesuję, moim zdaniem ten scenariusz ma za dużo dziur które trzeba sobie tłumaczyć, rozumiem oparcie scenariusza na kilku założeniach, lub też jakiś główny wątek wiodący - jest mnóstwo tego typu filmów, ale w tym nieścisłość pogania nieścisłość i ciężko łatać zbyt duże dziury. Nie wiem co cytowany fragment ma do uważnego oglądania bo właśnie w tych dwóch zdaniach można streścić ten film: głupi komputer piramida niszczy księżyc następnie klonuje dwójkę astronautów i za pomocą ich klonów mieszkających w podniebnych willach z basenami podbija ziemię wysysając z niej wodę, niedobitki ludzi po 70 latach walki, skapnęli się w końcu że komputer jest tak głupi że można mu wysłać bombę atomową w prezencie i on się nie zorientuje... w tle wspomnienia klona i jego wątek miłosny (!) i jedyny w swoim rodzaju happy end gdzie przysłowie zabili go i uciekł oglądamy w hollywoodzkim stylu sfilmowane w postaci końcówki... NIe mówię że film zły i ble ale nieścisłości i dziurawy scenariusz nie pasują do budżetu i obsady. Tyle, dlatego dałem mu 6 bo według mnie z taką kasą i fabułą postapokaliptyczną można zrobić hiciora...