Tom Cruise nie ma ostatnio dobrej passy. Jego filmy albo są nijakie albo zwyczajnie kiepskie. Na szczęście są też małe, nielicznie wyjątki. Film sterylny, chwilami beznamiętny, chłodny. Ale przede wszystkim dobry. Największe plusy to: atmosfera budowana fantastycznymi zdjęciami oraz jak zwykle magiczna muzyka M83. Aktorsko najlepiej wypada Andrea Riseborough. A Tom? Tom ratuje świat i chwała mu za to. Podsumowując: ta futurystyczna niepamięć może i nawet zostanie u mnie w pamięci.