Przyznam, że te wszystkie medialne recenzje, że to bardzo słaby film, opierający się na wielu schematach itd. były trochę przesadzone, niemniej dupy nie urywa. Moon był dużo lepszy, bardziej przekonywujący, bardziej klimatyczny, główna rola była dużo lepsza. Od jakiegoś czasu Cruise, jak dla mnie, nadaje się tylko do reklam pasty do zębów, tam by mnie przekonał. Dałem 6/10 ze względu na Morgana Freemana - trochę podniósł całość. Poza tym, coś na co zawsze zwracam uwagę w moim ulubionym gatunku SF, zabrakło tu jakiś ciekawych patentów, zabawek. Główny bohater jeździ na ten przykład zupełnie współczesnym motocyklem enduro, trochę tylko poprzebieranym, żeby oszukać co mniej dociekliwych. Nie mogli już zrobić np jakiejś latającej platformy czy czegoś mniej oczywistego niż zwykły moto? Pała za brak kreatywności dla scenarzystów.
http://szrociaki.blogspot.com/