PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=535756}

Niepamięć

Oblivion
2013
6,8 143 tys. ocen
6,8 10 1 142797
5,8 35 krytyków
Niepamięć
powrót do forum filmu Niepamięć

Zapomnieć

ocenił(a) film na 2

Wczoraj obejrzałam połowę Niepamięci (Oblivion). Nie pamiętam (sic), bym coś równie
durnego, amatorskiego i syfiastego oglądała w ciągu ost. dwóch lat. Jak podobny scenariusz
mogli przyjąć w ogóle do produkcji? A T. Cruise chyba rzeczywiście się stacza, skoro
zaaprobował ofertę udziału w takiej chale. Nie mam wprost słów.
Wreszcie po jakichś 45 min. wyłączyłam z ulgą tę paradę niewiarygodnego (i wysilonego
często, wystękanego z napięciem, jak jakieś objawienie) banału, komunału i bezguścia. Do
kogo to adresowane? Kompletna klęska.
Czytałam gdzieś „głos ludu”, który podobnie żałosne wypociny nazwał paszkwilem. Więc
Niepamięć to paszkwil na dobry film s-f, a może i na cały gatunek.
Niechaj pochłonie go jak najszybciej niepamięć, niech go obliźnie jęzor mroku i zapomnienia.
Howgh.

Po wystukaniu tego wyżej, wieczorem pomyślałam, że powinnam jednak obejrzeć resztę, żeby
nie skrzywdzić - a nuż się coś znienacka w ciągu dalszym objawia.
I co? No, trochę zakręconej koncepcji wylazło, która nieco, ale to nieeeco osładza (czy raczej
lukruje) ogólną miernotę. In plus liczę jej miłe wizualnie (acz szybko się opatrujące) ujęcia lotu
dziwacznie nieaerodynamiczną, a więc tyleż efektowną, co użytkowo bezsensowną
(afektowaną) maszynką (będącą czymś w rodzaju, nazwijmy to: rakietowego helikoptera <o
rodowodzie świadczy śmigło ogonowe>).
Byliśmy otóż od początku przekonani (nakarmieni legendą), że Ziemia stoczyła wojnę z
przybyszami z głębin kosmosu, którą (poniekąd pyrrusowo) wygrała, tracąc (w dużej mierze
skażoną promieniotwórczo) planetę i (rozwalony przez Tamtych) Księżyc (i emigrując <z
tajemniczego powodu> na Tytana) - azaliż pokazuje się, że to świadomość fałszywa. Bowiem
Obcy, chcąc pozyskać „energię” Ziemi (i zapewne materię Księżyca), porwawszy ziemską
wyprawę gwiezdną, sklonowali wielotysiąckrotnie najwartościowszego, ze swego punktu
widzenia, jej członka (Jacka), i „nim” (w jakichś swoich supersprzętach) zaatakowali i
zmiażdżyli.
Pozostała przy życiu elita Ziemian nie prowadzi (jak myśleliśmy) zdalnie, z Tytana i tutejszej,
satelitarnej stacji - rekultywacji planety, ale ukrywa się w jej bunkrach i jaskiniach, i jest tępiona
przez techniczną obsługę tej pseudorekultywacji, niczym szczury. Bohater (Jack) w niej
uczestniczący, ma zaś pamięć wyczyszczoną, nie by - jak sądzi - nie zdradzić ważnych sekretów
na wypadek schwytania przez niedobitki Obcych (czy ich nową misję), a by nie pamiętał
dawnego życia, swej wyprawy do gwiazd i tego, co z nim potem zrobiono (i by nie uświadomił
sobie, że jest de facto bio-botem).
Od jakiejś 20 minuty narzucało mi się, że to ekranizacja komiksu akcji dla 13-14-latków, bo
tego gatunku konwencja, schematyzm i naiwność. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. W sumie
cały ten „paszkwil” (czyli kwilący pasztet chyba) dałby się opowiedzieć w 30-minutowej nowelce
filmowej, a jest rozciągnięty do pełnego metrażu. Poza niearodynamicznością „rakietoptera”,
rażą brednie wygadywane przez nadzorującą z orbity pseudoosobowość, brak bezpośredniej
kontroli centrum nad pojazdem bohatera (Cruise powinien pamiętać, co mu się przydarzyło w
Raporcie mniejszości i doprawdy jakieś wnioski wyciągnąć <może coś podpowiedzieć
reżyserowi?>), nie mówiąc już o nim samym (wszczepione czipy, kapsułki neurotoksyny), ale to
zbyt skomplikowane za ambitne (haha) – może się komuś wydało, że 14-latki nie połapią się w
zbyt licznych niuansach.
Pachnie też spektakl wyraźnie teatrem telewizji - dużo zdjęć we wnętrzach (czy studyjnych
„plenerach”), trochę (zazwyczaj rażąco innych) wstawek prawdziwie plenerowych (przykłady:
Czarna Żmija, czy Solaris Tarkowskiego <nie mówiąc o klasycznych komunistycznych
ramotach w stylu Stawki większej niż życie>, z nowszych, choćby Gra o tron tegoż reżysera
<mimo wszystkie płycizny i kiksy o klasę od Niepamięci lepsza>). Taki więc, summa
summarum, nie za wybredny teatrzyk. Ewentualnie serial. Wszystko uproszczone, potanione do
znudzenia.
Ale czemu się tak rozpisuję (do pełnego metrażu właśnie), zamiast skwitować kilku zdaniami?
Bo coś, ślad jakiegoś pomysłu na coś, w drugiej połowie migoce, pojawia się i znika. Jakaś
dziewczyna, którą Jack ratuje przypadkowo z niszczonego przez (sterowane z orbity) „drony”
statku lądującego opodal, na pustyni, okazująca się być jego żoną i towarzyszką zakończonej
tak fatalnie wyprawy międzygwiezdnej (zbieżność okoliczności, jak z romansidła dla kucharek) -
coś, coś, jakiś smak (nieziszczona szansa <jakiś niewcielony awatar scenariusza,
scenarzysty, reżysera>) w tych popłuczynach majaczy. Uruchamia jakieś drzemiące w każdym
sentymentalne wspomnienia, wizje niezrealizowanych miłości, echa, powidoki.
Sumarycznie jednak dominują - dojmująco doprawdy żenujące ganianiny na poziomie tego
zeszłorocznego gniota o ataku wściekłych temperówek (Battleship - tam było jeszcze więcej
<pustej, drętwej> „akcji” i więcej <również pustych, tekturowych> postaci), z ciągłym
wymachiwaniem czymś (i mierzeniem z tego czegoś), co wygląda na kawałek groteskowej
doprawdy, wciętej w piwnicy, razem z ociepleniem, rurki CO.
No, nuda, panie, wiejąca sztampą nuda, dłużyzna, aż mi się chce wyjść z kina... i wychodzę.

ocenił(a) film na 8
joannawie

Niesamowite. Musiałaś/eś aż założyć konto na Filmwebie aby to napisać?

ocenił(a) film na 7
joannawie

Jak rozumiem zrobiłaś sobie nadzieję na coś epickiego, mądrego, filozoficznego - a wyszło jak zawsze.
Film mi się podobał, bo już takich nie robią(ostatni był Solaris), ale faktycznie potencjał niewykorzystany.
Co nie zmienia faktu, że i tak jest o wiele lepszy od tego co zrobili ze Star Trek, i tym podobnych hollywoodzkich hitów.

ocenił(a) film na 6
joannawie

Film ogólnie przyjemnie się ogląda, ale szału nie ma. Bardzo przewidywalny choć trudno coś nowego wymyślić w gatunku SF. Mnie po prostu nie urzekł, choć nudzić się nie nudziłem podczas oglądania.

ocenił(a) film na 8
joannawie

film mu sie nie podobal bo nie bylo sieczki od poczatku
mi sie podobal oczywiscie pewne momenty sie dluzyly niepotrzebnie ale ogolnie film jest fajny w odbiorze

ocenił(a) film na 8
joannawie

Jakie smutne życie musisz wieść, żeby zasiadając do oglądania filmu roztrząsać niuanse techniczne zamiast po prostu się dobrze bawić.

ocenił(a) film na 9
joannawie

Raaany ... Czepia się długości filmu .. ale gdyby nie niewybrednie i nie raz bzdurne dygresje, oraz dziesiątki na siłę, bez składu i ładu wciśniętych przemyśleń (skutecznie nie dających przeczytać z zrozumieniem tych wynurzeń....
to recenzja miała by maksymalnie 5-10 zdań.

ocenił(a) film na 3
joannawie

Zgadzam się. Film mierny i nielogiczny.

ocenił(a) film na 9
joannawie

Strasznie ciężko czyta się tą wypowiedź. Dygresja na dygresji, już nawet Beniowski wypada w tym świetle na poemat sensacyjny z niezwykle wartką akcją.