Niestety, w porównaniu z książką film wypada bardzo blado. Zwłaszcza, że spłyca fabule nieprawdopodobnie i tak upraszcza samą historię i relacje miłosną pomiędzy dwiema głównymi bohaterkami, że to aż boli. w dodatku wpycha jakieś takie dziwaczne holyłodzko-romantyczne sceny, które są zupełnie niepotrzebne, i wręcz wypaczają to co autorka o tej relacji chciała powiedzieć. Film jest natomiast naprawdę ładnie nakręcone, w bardzo ciekawy, zajmujący sposób pokazane są zwyczaje żydowskie. Chociaż nie zawsze są wytłumaczone wszystkie niuanse, i na przykład nie do końca zrozumiałam scene, gdy główna bohaterka rozerwała ns sobie bluze. dopiero książka uświadomiła mi, że miało to związek z rytuałem żałoby po śmierci bliskiej osoby. Trochę denerwowało mnie też to, że główna bohaterka musiała być w filmie na siłę prowokująca. W książce ma romans ze swoim żonatym kolegą z pracy, w filmie sypia z jakimś losowym gościem z baru. w książce jest analitykiem finansowym co brzmi jak raczej nudny zawód, w filmie jest fotografem- artystka, wolnym duchem. Tym niemniej film warto zobaczyć, choć uważam że zakończenie zostało całkowicie spaprane. nie wiem dlaczego ktoś się zdecydował pokazać je w takiej formie. według mnie ma ono bardzo niewiele wspólnego z sensem tego, co napisała autorka w swojej książce.