Kiedy obejrzałam film "Nieproszeni goście" bardzo mi się spodobał. Dałam 8 na 10. Jednak, kiedy zobaczyłam oryginał ("Opowieść o dwóch siostrach") zmieniłam swoją ocenę na 7. Pierwotna wersja przewyższa amerykańską we wszystkim. Jest bardziej przerażająca, więcej w niej niedopowiedzeń i wymaga większego zaangażowania w śledzenie akcji.
Proszę was o opinie, która wersja wam podobała się bardziej.
Pozdrawiam:)
Zdecydowanie koreański oryginał. Przyznam, że jakiś czas temu polubiłem kino azjatyckie z Oldboyem na czele i cieszę się, że nie doczekał się on remake.
[spoilery niebezpośrednie] ;)
A ja tym razem hamerykańską wersję. Być może oryginał jest bardziej artystyczny czy głęboki, ale jednak w przypadku wersji usa i w moim konkretnym było tak (a oglądałem ją przypadkiem i przed koreańską):
- oto thriller/horror nieco poważniejszy niż Hannah Montana (joke ;)
coś sie dzieje, oj straszne oj oj, nie boje się niczego, dobra leci fabuła leci leci, typówka amerykańska, jeszcze 20 minut i koniec, płakać nie będę, ale nie będzie też czego wspominać. A pod koniec...
"I nagle BĘK ! i nagle BUCH !
I nic nie widzę czarno, czarno i gwiazdy
Od lat nie było takiej jazdy bo tu są same gwiazdy (...) " -Fisz ;P
Szczena na ziemi, bo kompletnie, w 100% film mnie uśpił swoją nie najgorszą, ale bardzo typową formą oraz fabułą. Wiadomy moment zaskoczył mnie w 100% i podniósł ocenę z 6 do 8/10. Dawno dawno nic mnie tak nie zaskoczyło w filmach jak wtedy ta jedna scena.
Dlatego mam z tym filmem wyjątkowo dobre wspomnienia, nieczęsto po seansie mogę powiedzieć "kto by się spodziewał, no no".
Pozdrawiam.