Podczas oglądania, niemal cały czas mamy wrażenie, że jest to taki zwykły kryminał - nawet nie horror - gdzie główna bohaterka jest wplątana w jakąś intrygę. Nie da się odeprzeć wrażenia, że wszystkie wątki były użyte już w innych tytułach.
Bohaterka traci matkę, znajduje w swym przeświadczeniu winnego. Powoli gromadzi dowody, lecz zostaje zdemaskowana. Osoby którym ufa nie są skłonne do dania jej wiary.
Pod koniec wszystko wydaje się już pewne i w tym momencie powinno się okazać, że osoba podejrzewana nie jest winna, a winę ponosi postać, której nasza bohaterka bezgranicznie ufa.
I TU NAGLE BUM! Okazuje się, że prawda jest kompletnie inna, niż śmieli byśmy podejrzewać.
I to właśnie zakończenie nadaje ten niepowtarzalny smak. Zaskakuje, rozbraja i pozostawia widza z rozwartą gębą.