A ja nie cierpię koreańskich filmów w którym nie rozpoznaje postaci bo każdy wygląda tak samo -.-

Zapewniam, że w tym filmie różnią się. Nawet siostry. Jedna z nich ma dosyć charakterystyczną twarz. W filmie nie gra zbyt wielu aktorów, także myślę, że się połapiesz ;) Wiem o czym mówisz, ja jeszcze parę lat temu kompletnie nie rozróżniałam azjatów, ale wystarczyło parę filmów i na dzień dzisiejszy zastanawiam się gdzie ja miałam wtedy oczy. A jeżeli chodzi o koreańczyków, to raczej różnią się między sobą dosyć mocno, już większy problem na pewno jest z chińczykami. Naprawdę warto obejrzeć ten film, skoro podobał ci się reemake, to po oryginale spadniesz z krzesła.

Uważam ,że "Nieproszeni goście" są ciekawym filmem jednak "Opowieść o dwóch siostrach " jest bardziej wieloznaczna i tajemnicza-piękny film

mnie sie duzo bardziej podobaja "nieproszeni goscie". "opowiesc..." jak dla mnie zbyt zagmatwana i niezrozumiala.

nie wiem czemu, ale ludzie właśnie na to się skarżą, a jak dla mnie jest po prostu głęboka i na pewno zrozumiała, może nie sprawiło mi to jakichś większych problemów, bo już trochę kina azjatyckiego obejrzałam, rzeczywiście w sumie można powiedzieć, że goście są uproszczeni, dla mnie przez to pozbawieni głębi, przeznaczeni dla typowego widza z USA, który chce mieć wszystko podane, jak na tacy

O ja p.... to jest remake "Tale of two...". Jakbym wiedzial to bym nie oglądał. Myślałem, że to rimejk jakiegoś innego filmu a tak zepsułem sobie projekcję.

Ja nie miałam takiego pecha, na szczęście. Reakcja jak najbardziej zrozumiała. Takich shitów nie powinni robić, amerykanie jakkolwiek dobry film by nie chwycili w swoje łapska to i tak to spartaczą kompletnie.

Nie chodzi o to, że to spartaczony rimejk (czego jestem pewny) ale o to, że ja sobie zaplanowałem obejrzenie "Tale..." już jakis czas temu. W sensie chiałem obejrzeć najpierw oryginał a rimejk olać. A le za diabła nie skojarzyłem, że to jest rimejk tego i obejrzałem wersje amerykanską.

Na szczęscie jeszcze sporo w kolejce... Jak przeczytałem tytuł tematu to też specjalnie unikałem czytania co tam jest w poście. Cały czas liczę, że wersja azjatycka mnie zaskoczy.

I właśnie dlatego

Rzeczywiście w wersji amerykańskiej sporo rzeczy zmienili, na pewno warto obejrzeć oryginał, jest tam parę smaczków, których w tym czymś po prostu ubyło. Także nie wszystko stracone. W sumie różnią się od siebie nie tylko jakością.

Hmmm. Zerknąłem w profil. Chyba będę musiał szukac porad odnośnie azjatyckich filmów. Jest tego sporo a nie wiem co warto zobaczyć. Ale to na PW zapytam.

Chętnię coś poradzę ;)