Zgodzę się z kolegami - DeNiro po prostu nieziemski :)
Film oceniam na bardzo dobry, ale... jest jedno ale ;-p

Muszę stwierdzić, że w całym tym obrazie nie pasowało mi aktorstwo Costner'a... z przykrością stwierdzam, że grał sztucznie, nie przekonująco i nie wzbudził we mnie sympatii... Bardziej przypominał w tym filmie zestresowanego "aktoreczka" któremu trafiła się pierwsza poważna rola i zwęszył w tym wszystkim okazję na rozpoczęcie kariery... Przykro mi ale takie jest moje zdanie - I TYLKO MOJE PODKREŚLAM ;)

To samo tyczy się Charles'a Martin'a Smith'a - czyli filmowego księgowego, Oskara... tego typu aktorstwo bardziej pasowałoby do "Back to the Future" niż do filmu tego typu. Chodzi mi o nie do końca przekonujące widza okrzyki radości, czy też eksponowanie swego bohaterstwa... nie wiem - dla mnie to było sztuczne i psuło film. Księgowy (zwłaszcza ten) to nie człowiek który zabija ludzi od niechcenia... a Oskar wpada w furię, rzuca "zabawne" teksty i urządza masakrę... nie dość, że mało przekonujące to jeszcze nie pasuje do całości - no i doprawione najwyżej średnim aktorstwem...

Film oceniam na 8/10. Niestety w tym akurat tytule zawiódł Pan Ness i Pan Wallace... zaprezentowali nam co najwyżej średnią grę aktorską i zdecydowanie nie były to ich najlepsze role...

Pozdrawiam i mimo małych niedociągnięć polecam "The Untouchables" jako znakomity, mimo wszystko, obraz.