Wcale nie tacy nietykalni, co?
Wytknąć można i to sporo. Na pierwszy plan rzuca się źle zagrana i nieciekawa, niewyrazista i nudna postać, którą gra sam Kewin Kostner (aktor niezbyt rześki). Kwestie wypowiadane na przysłowiowe 'czycztery' lub jak gdyby chciał opluć przy okazji. Wymuszone pozy, ratuje tylko uśmieszek i mimika. Co innego Sząkonery. Brawa za akcent i ciekawą kreacje. Wszycy pozostają jednak w cieniu DeNiro, rola to jedna z lepszych jego (czy były złe?). Zawsze miałem o nim mniemanie iż aktorsko jest świetny ale nie podejrzewałem, że aż tak uniwersalny.
Teraz się dostanie Morikone, a może to nie wina jego? Może to Depalma umyślnie chciał zepsuć film muzyką. Nierówno tu jak cholera. Raz świetnie, zgranie idealne. Czmych i już patetyczny, sentymentalny sound do zabawnej sceny. Kicz trochu. Ale przecież ponoć po tym go poznasz.
Brawa, brawa za sceny dwie. Wózek mimo iż porusza się jakby niesiony przez 4 kulawych sztangistów nadaje scenie wyjątkowości. Pościg za Nittim (?) równie okazały, ale znów ujęcie na tle nieba wkleić musiał, inaczej nie umiałby i umar.
Ciekawe zbliżenia i stylizacja na komiks bardzo widoczną się staje. Psuje to kilka niepotrzebnych, 'wymuszonych' kwestii i zbyteczny sentymentalizm. Jak u Serdżio się robi (może celowo, w każdym razie niepotrzebnie), telenowela się robi na miarę 'Dawno temu w Ameryce'.
Akcja rozwija się, początek nudzi, ale jest coraz lepiej. Przy oglądaniu niektórych filmów mam wrażenie ich 'niespójności', coś tu razi, coś kuleje, zupełnie nie pasuje.
Kojarzy mi się też film ów "Antacza Bulls" z produkcją "An for giwen" z pod ręki Klinta Istłuda wyjętej. Równie lekka forma, prześmiewcza lecz szanująca, żartobliwa i nieźle parodiująca.
Razi na koniec kilka przegięć, bandyci są źli naprawdę nieźle i ponurzy, ale postać żony jest przesadzona nawet jak na przesadzanie. Nie podoba mi się jej aureola i blask w oczach, zwłaszcza, iż postacią jest siódmoplanową. Troche naciągany jest również Oscar Wallace. Świetna za to osobą jak i rolą jest Włoch Dżordż. Początkowa relacja z Irlandczykiem Malonem jest bardzo udana. Dobrze, że Kewin stał wtedy gdzieś za plecami.
Film podobał mi się na +7, a nie podobał na -3.
+7/10
Zgadzam sie w wiekszosci z tym co piszesz i tez daje 7+ za ta muzyke i sceny typu , skonczyła mu sie amunicja to biegnie do goscia a samochodu mimo ze nie ma pewnosci czy tamtemu tez(no bo czym sie matrwic, strzałem z metra?Przeciesz to drasniecie).Wogóle cała ta postac była głupia. Jakis gryzipiórek nagle łapie za bron i mu sie zaczyna podobac, jest najodwazniejszy i se krzyczy jeszcze jak ta amunicja sie skonczyła jak by grał w jakim filmie kostiumowym gdzie główna bron to szabelka. Od 2 połowy film był bardzo dobry, gdyoni zaczeli ginac własnie od tego "odwazniaka" w windzie. Generalnie film dobry ale muzyka jest jak z kina przygodowego.
Ale niestety..do "Niewolnicy Isaury" i "W kamiennym kręgu" to "Dawno temu w Ameryce" jako telenowela zupełnie nie dorasta..
ps.
a Co do "Nietykalnych" to moja ocena była by taka sama gdyby nie to,
Że jestem jakoś tak uczulony na Costnera..
Dlatego daje six.
Ale film w sumie ok.
Tak, autor tematu ma sporo racji. Ja bym na minus dodał jeszcze momentami wręcz śmieszne dialogi...ale może to przez tę sztuczność Costnera? Co do DeNiro to nie uważam, by to była jedna z jego najlepszych ról. Grał bardzo mało, kilka raptem scen - wszystkie zagrane dobrze, ale w gruncie rzeczy warsztat aktorski mógł pokazać ledwie w 2-3 (początkowa, scena z kijem bejsbolowym i może jeszcze jakaś). Więc bez przesady. Ale fakt, postać wyrazista, grubo nakreślona - o stokroć bardziej mi się to podobało chociażby od teatralnej kreacji Brando w Godfatherze, ale zostawmy to.
Film się oglądało nieźle, ale żeby to jakaś rewelacja była? Nie. Po prostu przyzwoity film. 7/10 - na pewno nie więcej, raczej nie mniej.
zgadzam się z poprzednią opinią, film niewyważony.
Film gangsterski?, tylko do połowy, większa część to klimat z Indiany Jonesa. Nie kupuje, tego!. Nie jako film gangsterski.